barbie barbie
88
BLOG

Ideowcy i pragmatycy

barbie barbie Polityka Obserwuj notkę 5

Gazety i telewizje mają nowy temat - krytyka Prezesa przez Posła-Politologa. Przeczytałem ten "List Otwarty" dość dokładnie i widzę, jak wyraźnie odbijają się w nim tak zwane "uwarunkowania" sprawowania WADZY. Nadchodząca zaś 30 rocznica I (prawdziwej) "Solidarności" skłania mnie do kilku refleksji. Może młodsi przeczytają "wypociny starego pryka", który w 1968 r. miał 20 lat i pisał na murach "Prasa kłamie" ("w tym temacie" niewiele się niestety od tego czasu zmieniło). Jeśli jeszcze zdobędą się na 5 minut refleksji Świat wyda mi się piękniejszy.

"Solidarność" została powołana do życia przez ideowców. Na początku było ich niewielu, lecz dość szybko dołączyli inni. Po podpisaniu "porozumień" jakiś miesiąc-dwa "milcząca większość" się wahała, w którą stronę się zwrócić, ale bardzo szybko do "Solidarności" zaczęli się przyłączać "pragmatycy", których forpocztę stanowili tak zwani "eskperci Komitetu Strajkowego". Owi "pragmatycy" bardzo szybko zaczęli określać "ideowców" extremą (słowo "oszołomy" nie było jeszcze wówczas popularne). Programy "pragmatycy" mieli dwa: pierwszy oficjalnie prezentowany - "sojuszów nie tykać, socjalizm jest dobry, tylko wypaczenia złe itp. itd." a drugi (realizowany w praktyce) na własny użytek: to musi się skończyć jakimiś zmianami we władzach - oby jak najwięcej władzy się nam dostało! Ludzie jednak mieli po dziurki w nosie "realnego socjalizmu", paszportów odmawianych "z ważnych powodów państwowych" dolara po 140 zł na rynku i 17 zł w banku (oczywiście za tyle każdy mógł dolara sprzedać, ale kupić mogli tylko "równiejsi") i "ideowcy" zaczęli brać górę. Skończyło się 13 grudnia.

Ale stan wojenny nie mógł trwać wiecznie - zresztą w międzyczasie "co nieco" się wydarzyło. I ziściło się marzenie "pragmatyków" - Okrągły Stół. Dzięki temu można było wreszcie "próbować się załapać". A że strona "rządowa" postawiła swoje warunki - o to już mniejsza. Ważne, abyśmy się dorwali do WADZY! Ideowców zepchnęto co najwyżej do "podstolików", aby nie przeszkadzali...No i stało się - powstał Sejm Kontraktowy - ale wyniki wyborów przeraziły "Komunę". Takiego pogromu się nie spodziewali. No, ale "pragmatycy" czuwali i ogłosili "grubą kreskę". Po prostu zrewanżowali się za dopuszczenie do WADZY - i w rezultacie w Polsce nie przeprowadzono żadnej znaczącej "dekomunizacji", nie powstał Instytut Gaucka itp. a IPN do dziś jest przedmiotem nienawiści i obaw. "Równiejsi" z poprzedniego ustroju ostro trzymali się razem - a przecież nie dało się przerwać łańcuszków "krewnych i znajomych Królika" w kilka miesięcy. Szybko więc zaczęły powstawać różne dziwne spółki i spółeczki, które całkiem skutecznie uwłaszczały się na dogorywających firmach państwowych. Co ważniejsze powstały koncerny medialne, które zgarnęły praktycznie całość pomocy dla "Solidarności" i skutecznie tą pomoc ku własnemu pożytkowi wykorzystały uzyskując przy okazji siłę medialną, którą konsekwentnie wykorzystują w obronie własnych (i swych kolegów) interesów.

Społeczeństwo udzieliło jednak "pragmatykom" poważnego ostrzeżenia wprowadzając aktem wyborczym do II tury wyborów prezydenckich Stana Tymińskiego. Ale było zabawnie, jak zdeklarowani zwolennicy "naszego Pana Tadeusza" i przeciwnicy Wałęsy zaczęli za nim agitować! Po prostu Panowie "pragmatycy" nieco przesadzili...

Gdyby ktoś w 1968 roku powiedział mi, że starszy ode mnie o dwa lata kolega-student gorąco protestujący przeciwko zdjęciu ze sceny "Dziadów", późniejszy członek KOR, doradzający "Solidarności", organizator niezależnego wydawnictwa "Nowa" będzie się bratał po stanie wojennym z Jerzym Urbanem, uzna osoby mające krew robotników (członek Komitetu Obrony Robotników!!!) za ludzi honoru - nie uwierzyłbym i uznałbym gościa za prowokatora! No, ale cóż - widać u niektórych pragmatyzm jest najsilniejszy. "Tam, gdzie mi dobrze - tam moja ojczyzna" (celowo piszę przez małe "o"). Dla mnie (i dla wielu innych) osoba ta pozostanie jednak niehoronowa, podobnie, jak i wielu "pragmatyków".

"Ideowcy" za to wykazali się szczególnym brakiem skuteczności. Nie chcę podawać starych przykładów - a więc stosunkowo nowy: Pan Ziobro po aresztowaniu po zarzutem "przyjmowania korzyści" pewnego prominentnego lekarza nie wytrzymał i musiał go oskarżyć w TV o morderstwo. Pytanie po co? Dość dobrze udokumentowany zarzut łapownictwa zszedł oczywiście na dalszy plan - a "pragmatycy" przystąpili do obrony doktora wykorzystując tą wypowiedź. No i udało się "zmazać" odium łapownictwa (opinia publiczna pewnie uznałaby to za wysoce prawdopodobne) za pomocą "wstrętnego pomówienia o morderstwo" i z oskarżonego zrobiono ofiarę. O Pani S., specjalistce od kręcenia lodów i omdleń też jakoś cisza - głośno za to o "agencie Tomku". A "Miro" celuje bez wahania w Prezesa PKOl. MON, którego zadaniem było przewieźć Prezydenta i całą delegację bezpiecznie do Smoleńska i dysponowało w tym celu specjalną wydzieloną jednostką uważa, że nie jest za nic odpowiedzialne. Ludzie honoru, psiakrew...

Niestety, podobnym brakiem skuteczności wykazuje się też niestety Pan Prezes PiS. Rozumiem, że jako ideowca mierżą go propozycje Pana Migalskiego, ale obawiam się, że demonstracja społeczeństwa (nie, nie ta pod krzyżem - ale te tłumy podczas przewożenia zwłok Pary Prezydenckiej, kolejki do złożenia Ostatniego Pożegnania) zostanie zmarnowana i znów zwyciężą "pragmatycy". A pokonać ich coraz trudniej - są właścicielami sporych majątków (ich poprzedników nazywano "właścicielami Polski Ludowej"), obrośli w siłę, układziki i koterie. Nieco się przerazili tych tłumów wzdłuż Żwirki i Wigury, tych kolejek na "Krakowskim" - ale już im przechodzi. Mam nadzieję, że się przeliczą - bo Polska to nie sienkiewiczowski kawał sukna do podarcia pomiędzy magnatów. Oby tylko nowe pokolenie "ideowców" nie powtórzyło naszych starych błędów - bo znów starą nomenklaturę zastąpi nowa!

 

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka