barbie barbie
2550
BLOG

Fizyka na manowcach

barbie barbie Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 118

Zagadnienia fizyczne budzą sporo emocji wśród Czytelników Salonu. Właściwie należałoby się z tego cieszyć, gdyby w ślad za zainteresowaniem podążała chęć poznania. W wielu przypadkach tak jest, lecz niestety częściej w dyskusjach przeważają głosy prowadzące je na manowce. Ostatnio Henperol przedstawił ciekawą choć bardzo kontrowersyjną notkę dotyczącą budowy nukleonów oraz zagadnieniom symetrii. Wiele z tych zagadnień frapowało (i nadal interesuje) także zawodowych fizyków. Żywa dyskusja była dość ciekawa (za wyjątkiem wątków pobocznych i zwyczajną wymianą złośliwości), jednak po jej lekturze nasunął mi się pewien ogólniejszy wniosek:

Otóż niewątpliwie współczesna fizyka stała się nauką niedostępną dla wszystkich. Zrozumienie aktualnych prac fizycznych wymaga sporej wiedzy i dodatkowych studiów. Fizyk „od wysokich energii” nie rozumie dziś „fizyka od ciała stałego”. Ale czy tak jest tylko w fizyce? Przecież podobna sytuacja jest w innych naukach – choćby w medycynie, a nawet w technice. Dziś już nie ma „Pana mechanika od auta” - dziś mamy specjalistów od Fordów, Opli, Toyot itp. Dawno już zrezygnowano z wykładania „podstaw budowy samochodu” podczas kursów na prawo jazdy. Tak jest właściwie we wszystkich dziedzinach – kierowcy prowadzą samochody „nie wiedząc, czy pod maską nie siedzi diabeł, któremu pedał przyspieszenia naciska na ogon” (Wańkowicz), piloci tak naprawdę nie bardzo wiedzą, jakie decyzje podczas automatycznego startu podejmie komputer pokładowy, uruchamiając komputer zdecydowana większość osób nie ma choćby „bladego” pojęcia w jaki sposób on działa itd. itp...

Oczywiście zapewne większość z nas jest specjalistami w swojej dziedzinie, lecz otacza nas wyrafinowana technika, której działania nie rozumiemy lub co najwyżej rozumiemy jedynie „z grubsza”. Nawet kurs jachtu wytycza się w oparciu o dane GPS, numeryczne komunikaty pogodowe zaś o optymalne ustawienie żagli zadba oczywiście komputer sterujący windami żaglowymi...

Katastrofa w Smoleńsku kojarzy mi się z opowiadaniem St.Lema „Ananke”, w którym statek kosmiczny rozbija się na Marsie, bo jego załoga do końca wierzy w sterowanie komputerowe. Pomimo okrzyku Pirxa „Klyne, na ręczną do lądowania” procedura automatyczna działa do końca. Czy nie kojarzy się to ze zdaniem zapisaną przez rejestrator informacją „odejdziemy w automacie”? Niestety tą decyzję zmieniono zbyt późno...

Co to ma wspólnego z dyskusjami o fizyce? Ano sporo, bo podobnie jak technika także fizyka „odpłynęła w siną dal”. Po prostu większość ludzi w ogóle nie rozumie, o co w fizyce chodzi. Z jednej strony fizycy są chętnie przywoływani jako autorytety (przykład katastrofy smoleńskiej). Ciekaw jestem, dlaczego fizyk jądrowy ma być autorytetem w sprawach pilotażu, budowy płatowców itp. Z drugiej zaś fizyka i fizycy są dość agresywnie atakowani przez osoby, które mają własny i oczywiście jedynie słuszny pogląd na budowę Wszechświata, właściwości cząstek elementarnych i podobne zagadnienia. Podnoszą oni zarzut, że fizyka posługuje się matematyką i nie proponuje jasnego i oczywistego dla każdego „rozsądnego człowieka” uniwersalnego schematu działania Przyrody – a więc de-facto Uniwersalnej Teorii Wszystkiego. Niektórzy nawet biorą się za „opracowywanie” takich teorii potępiając równocześnie w czambuł wszystkie działania profesjonalnych fizyków z góry uznając je za „ściemę”. Osoby te szczególnie agresywnie reagują na propozycje zapoznania się z literaturą przedmiotu traktując to wręcz jako osobistą obrazę – przypomina mi się zdanie z „Pigmaliona” - „Panie, czy uczęszczał Pan do szkoły? Do szkoły? A po co? Czy uważa mnie Pan za głupiego?”.

Szczerze mówiąc, nie bardzo wiadomo, co z tym zrobić. Wiele lat uczyłem fizyki na politechnice – i szczerze mówiąc uważam, że była to strata czasu – i dla studentów i dla mnie. Kompletnie oderwany od głównego toku studiów program – ot, takie sito na I i II roku mające usunąć część studentów (wcale nie głupszych – ale na pewno mniej sprytnych). Tak było kiedyś – bo jak jest dziś nie wiem, ale fizyka chyba nawet tej roli nie spełnia, bo kto śmie skreślić z listy studentów osobę płacącą czesne. I tak męczą się ci studenci, ślęczą w laboratorium przeprowadzając całkowicie bezsensowne doświadczenia (gotowce sprawozdań krążą w najlepsze), jakoś dostają zaliczenie i prześlizgują się przez egzamin – i z wielką ulgą o tym koszmarze zapominają. Czy dowiedzieli się czegoś o fizyce, o stosowanych przez nią metodach, o problemach nad którymi pracują fizycy? Oczywiście, że nie. Fizyka dla nich to „dwa ciała powiązane sznurkiem zsuwające się ze stołu” albo „gaz zamknięty pod tłokiem”. W najlepszym przypadku „cząstka w jednowymiarowej studni potencjału”. Wiedza ta jest (i będzie) im całkowicie zbędna. Ale jeśli zapytać studentów V roku wydz. mechanicznego, czy moment bezwładności to skalar, wektor czy może zupełnie coś innego to okaże się, że z uzyskaniem poprawnej odpowiedzią będą poważne problemy.

Uczelniani dydaktycy stwierdzą zapewne - „mamy kiepski materiał, oni tego nie zrozumieją”. No tak – ludzie nie jeżdżą autobusem, bo rzadko odjeżdża – należy więc ograniczyć liczbę kursów, bo się nie opłaca...

A studenci kończą studia, stają się inżynierami, magistrami itp. Mają więc prawo uważać, że zostali wszechstronnie wykształceni. Przecież na studiach była fizyka – a fizyka to jakieś bzdety, a fizycy to najczęściej sfrustrowani idioci, którzy odbębniają te zajęcia. Co tacy mogą mieć do powiedzenia? Przecież fizyka nie ma nic wspólnego z techniką – przekonaliśmy się o tym na studiach! Co te darmozjady w ogóle robią – tylko jakieś jądra rozbijają, cząstki Higgsa szukają – jednym słowem bawią się i to za nasze pieniądze! Przecież Świat musi być prosty!

Od czasu do czasu jednak fizyka daje znać o sobie (choćby bombą atomową) – i wtedy sytuacja ulega zmianie. Ale za chwilę „znafcy” znów zaczną kwestionować jej osiągnięcia – mechanika kwantowa – bzdura! Teorie względności – bezsens! Neutrino – wielka mistyfikacja! Zabrać tym darmozjadom kasę i zmusić do konkretnej roboty! Wypisują jakieś robaczki i twierdzą, że badają Przyrodę. A co my s tego mamy? Przecież otaczająca nas technika nie ma nic wspólnego z tymi dwoma ciałami powiązanymi sznurkiem – a tego nas uczyli na studiach, twierdząc, że to fizyka.

W rezultacie większość ludzi nie rozumie swego otoczenia. I w dodatku wmawia się im, że tak ma być. Samochód można przecież prowadzić nie mając pojęcia, że istnieje coś takiego jak dyferencjał. Do oglądania telewizji zbędna jest wiedza o właściwościach ciekłych kryształów. Komputer? Ależ to bardzo proste – mój syn kupił części na giełdzie i sam go sobie złożył! Ta cała fizyka ciała stałego – to jakaś ściema...

Gdyby kończyło się jedynie na tym, nie byłoby jeszcze najgorzej. Jeśli ktoś czegoś nie wie i nie chce się dowiedzieć – to jego sprawa. Ale jeśli zaczyna głosić alternatywne prawdy objawione to wprowadza jedynie zbędne zamieszanie. Najczęściej towarzyszy temu absolutna negacja osiągnięć nauki. Rzadziej dotyczy to techniki – choć i to się zdarza. Mamy więc cudowne turbinki i magnetyzery, dzięki którym auto spala 2 litry paliwa na 100 km (oczywiście w wyobraźni wynalazcy), rewelacyjne generatory energii z niczego oraz nowe, przełomowe modele atomu, jądra i cząstek elementarnych, „teorie” kosmologiczne itp. Obowiązuje tu żelazna zasada – kto nie ze mną, ten przeciwko mnie! Nie wolno krępować twórczej inwencji! Nie, nie będę nic czytał -bo to bzdury, w które każe mi wierzyć oficjalna nauka! Ja wiem wszystko najlepiej!

Ta choroba niestety dotyka również profesjonalnych naukowców, zwłaszcza jeśli zaczynają się wypowiadać na tematy, o których nie mają pojęcia. Chorym na samouwielbienie obca jest jakakolwiek chęć współpracy – potrzebni im są jedynie wyznawcy. Z prawdziwym przerażeniem obserwuję, jak degrengolada wykształcenia ogólnego wpływa na poszerzanie się tego środowiska. Powszechny dostęp do wiedzy, który zapewnił nam Internet nie jest dla takich osób istotny. Oni potrzebują Internetu do jak najszerszego prezentowania swych poglądów i idei.

Pozwalam sobie więc rzucić hasło – fizyka przedmiotem humanistycznym na studiach technicznych!Dość „dwóch ciał” i „gazu pod tłokiem” - za to jak najwięcej o badaniu przyrody, poglądach na budowę Świata oraz o związkach nauk podstawowych z rozwojem techniki! Ba, tylko kto poprowadzi takie zajęcia...

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie