barbie barbie
767
BLOG

Państwo na "sygnale zastępczym"

barbie barbie Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Procedury zapobiegają wypadkom i katastrofom. Procedury ratują życie. Ale my, Polacy nie lubimy procedur! My jesteśmy "yntelygentni" i wyjątkowi i nie musimy stosować głupich regułek!

Przepisy sygnalizacji obowiązujące na polskich liniach kolejowych E1 przewidują szereg sygnałów wyświetlanych na semaforach, za pomocą których można podać maszyniście obowiązującą prędkość z dokładnością do 20 km/h, nakazać zwalnianie lub przyspieszanie biegu pociągu itp. Jednak dopuszczony jest wyjątek – stosowanie sygnału zastępczego Sz, który zezwala maszyniście na przejechanie obok semafora wyświetlającego sygnał „Stój” (światło czerwone) lub wyświetlającego sygnał wątpliwy (tak zwaną „dyskotekę”) lub po prostu wygaszonego bez potrzeby otrzymania pisemnego rozkazu jazdy. Przejazd musi nastąpić z ograniczoną prędkością (najczęściej 40 km/h)...

Sygnał zastępczy powinien być stosowany bardzo ostrożnie i tylko w koniecznych przypadkach. Dyżurny ruchu może go wyświetlić niezależnie od ustawienia zwrotnic itd.., a więc omija w ten sposób zabezpieczenia. W przypadku katastrofy pod Szczekocinami oba pociągi wjechały na ten sam tor na podstawie sygnałów zastępczych! Co więcej, zabezpieczenia automatyczne na nastawniach zadziałały poprawnie, wykryły, że pociąg jadący z Warszawy i wyświetliły sygnał „STÓJ” dla pociągu jadącego z kierunku Krakowa! Niestety, dyżurny uznał to za błąd i zezwolił na jazdę wyświetlając sygnał zastępczy (białe migające światło). Wykorzystanie sygnałów zastępczych kosztowało więc życie wielu ludzi.

 

Czasem mam wrażenie, że cała Polska działa na podstawie „sygnałów zastępczych” i w każdej sytuacji usprawiedliwiamy ich wykorzystywanie. Dzieje tak się we wszystkich dziedzinach – gdyby stacja National Geographic sięgnęła głębiej do dokumentacji polskie lotnictwo zostałoby całkowicie skompromitowane na oczach milionów widzów.

Okazałoby się, że członkowie „doborowej załogi” rozpoczęli służbę w 36 SpecPułku bezpośrednio po ukończeniu szkoły w Dęblinie WSOSP lub Centrum Szkolenia Mechaników Lotniczych. Nie posiadali więc żadnej praktyki lotniczej poza nabytą w 36 SpecPułku – i pomimo to zostali desygnowani do lotów z najważniejszymi osobami w Polsce! To kuriozum w skali światowej!

Okazałoby się również, że zarówno I jak i II pilot nie przeszli wymaganych szkoleń i nie posiadali ważnych uprawnień do wykonania lotu w dniu 10 kwietnia 2010 r. Te dane pochodzą z oficjalnego Raportu „Millera” i łatwo je (w przeciwieństwie do symulacji komputerowej) można sprawdzić. Wniosek jest prosty – nasz Prezydent (i Premier też!) polecieli do Smoleńska w dniach 7 i 10 kwietnia na „sygnał zastępczy”! Ktoś wyświetlił „białe migające” światło na semaforze (czytaj wydał rozkaz) – bo przecież „wicie – rozumicie”. I zginęli ludzie. Szkoda, że NG nie wyciągnęło tego na światło dzienne, bo w Polsce nie jest to nikomu na rękę. Prawica z p.Macierewiczem woli się zajmować „kierowanymi wstrząsami” i metodą elementów skończonych – bo to zdejmuje odpowiedzialność w wielu osób, których obciążenie byłoby co najmniej „niezręczne”. Platforma jest w podobnej sytuacji – choć trzeba przyznać, że osoby odpowiedzialne za lotnictwo wojskowe (Minister Obrony Narodowej) i „Naczalstwo” 36 PsecPułku pożegnali się ze stanowiskami. Ciekaw jestem, jak zareagowałaby społeczność lotnicza na słowa „widać 400 m, ogólnie p...a jest, ale możecie próbować, jak najbardziej!”. Znów sygnał zastępczy – świeci się czerwone światło, warunków do przyjęcia nie ma – no to może zaświećcie „Białe migające”! No dobra, tylko ostrożnie, panowie (sprowadzaj do 100 m).

Premier Miller też latał śmigłowcem Mi8 „na sygnał zastępczy”. Minima lotnicze to jakiś głupi wymysł tępych Amerykanów i Niemców. Nas, genialnych Słowian (przecież latamy nawet na drzwiach od stodoły) takie głupstwa nie obowiązują.

Niekiedy na szczęście próby wyświetlania „sygnału zastępczego” są skutecznie torpedowane. Przykładem jest obecna sytuacja w Modlinie. Nie wolno używać końcówek tego pasa i już. I nie ma (na szczęście) „wicie – rozumicie”. Ale ktoś ten pas wykonał, ktoś go dopuścił do użytkowania! Czyli znów „podał sygnał zastępczy”.

Samolot Boeing 767 wkrótce po starcie z lotniska Newark w USA sygnalizuje usterkę centralnego układu hydraulicznego!!! I leci dalej (na sygnał zastępczy!) na oceanem jak gdyby nigdy nic. Wypłynął prawie cały płyn. Nic to! Jakoś to będzie – no i na szczęście było, choć wsparcie techniczne LOT nie bardzo się popisało.

„Sygnał zastępczy” działa nie tylko w lotnictwie. Agencja rządowa ogłasza przetarg. Opracowała więc kosztorys inwestycji (np. drogi, autostrady) i otrzymuje oferty wykonania... w wysokości 60% (lub mniej) wartości kosztorysowej. Co powinna zrobić Agencja? Jak mawiają starzy Górale ma dwa wyjścia: albo pociągnąć do odpowiedzialności kosztorysanta (skąd wziął te obmiary i ceny) albo odrzucić ofertę. Ale to wymaga wysiłku – Agencja podaje więc „sygnał zastępczy” - niech robią, a potem się zobaczy. W razie czego my jesteśmy w porządku – wybraliśmy przecież „najlepszą cenę” (kryterium – 100% cena).

„Sygnał zastępczy” stał się metodą działania Państwa. Zamiast korzystać z istniejących mechanizmów wprowadzamy nowe (zastępcze) często zupełnie zbędne! Zamiast wzmocnić Policję drogowa – organizujemy nową Agencję. Sejm chwali się, że pracuje wydajnie, bo uchwala wiele ustaw (czyli tworzy kolejne „sygnały zastępcze”). A po co? Warto, aby rządzący pamiętali, że „sygnał zastępczy” powinien być stosowany jedynie wyjątkowo – a nie stawać się regułą. Może ktoś mi wytłumaczy, czym dla pary heteroseksualnej ma się różnić ten „związek partnerski” od ślubu cywilnego. Wczoraj próbował to zrobić Mec.Kalisz – ale mu nie wyszło. Coś tam bredził o „uroczystym przyrzeczeniu” itp. Znów więc wyświetlamy „sygnał zastępczy” - czyli po prostu wprowadzamy (choć bez tej nazwy) małżeństwa homoseksualne. Obyśmy po raz kolejny nie wpuścili 2 pociągów na siebie – po jak przytomnie zauważył nasz czarnoskóry poseł kolejnym naturalnym powinno być uznanie związków poligamicznych i poliandrycznych. Wszak istnieją spore grupy ludzi, którzy uważają je za naturalne...

 

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości