Socjologowie piszą do biskupów:
„W przeciwieństwie do pozytywistycznego behawioryzmu i tzw. materializmu historycznego czy dialektycznego socjologia współczesna akceptuje między innymi wprowadzoną dawno temu przez Floriana Znanieckiego zasadę współczynnika humanistycznego, zgodnie z którą przyjmuje, że badana przez nas rzeczywistość jest taka, jak ją postrzegają jej uczestnicy, a fakty kulturowe różnią się od faktów naturalnych. Pochodną tej antymaterialistycznej koncepcji są różne wersje konstruktywizmu i konstrukcjonizmu szeroko stosowane we współczesnej socjologii i antropologii kulturowej.”
A co to za bełkot? Powoływanie się na „kulturalizm” Znanieckiego?
„Człowiek stał się absolutnie niezdolny do postrzegania lub przedstawienia sobie jakiejkolwiek innej przyrody niż ta, którą widzi przez pryzmat kultury; absolutnie niezdolny do działania na przyrodę inaczej niż kulturowo określonymi sposobami.”
„Cały nasz świat, bez żadnych wyjątków, jest przeniknięty kulturą i wyobrażenie sobie świata naszych przedludzkich przodków przyszłoby nam nie łatwiej niż przedstawienie sobie czwartego wymiaru.”
„Czwarty wymiar” - to był dobry straszak przed II Wojną Światową. Proszę umówić się na następną randkę w przestrzeni nie podając czasu. Łatwo wówczas pojąć, że zdarzenia zachodzą w czterowymiarowej czasoprzestrzeni. Świat poszedł nieco do przodu.
Według znanej anegdoty:
Konstruktywista mówi o tym co widzi,
Konstrukcjonista twierdzi, że nie ma świata zewnętrznego, dopóki go nie nazwie...
Warto przeczytać książki J.B.Priestleya („Londyn” i „Poza miastem”) oraz wydaną w Polsce w 2004 r. „Modne bzdury” (A.Sokal i J.Bricmont). Demaskują one znakomicie „metody” i język pseudonauk (i niestety także niekiedy nauk) społecznych.
Nie ma kultury bez fizyczności. Znaniecki definiował „grupy społeczne” jako układy odosobnione. Stosunki społeczne zachodzą w jego opracowaniach wewnątrz grup i opierają się o platformę (obowiązki i przywileje) obowiązującą wewnątrz grupy. Platforma ta podlega ciągłym zmianom i ich badanie zapewne jest fascynujące. Ale sprowadzanie koncepcji Znanieckiego do wygłaszania opinii„Jeśli myślę, że jestem kobietą, to nią jestem – niezależnie od tego, jakie mam narządy płciowe” jest błędne. Fakt kulturowy aby nim został i zmienił platformę stosunków społecznych musi być zaaprobowany przez grupę społeczną. I o to właśnie toczy się gra – o uzyskanie akceptacji grupy (czytaj społeczeństwa). A taką akceptację najłatwiej zdobyć wśród młodzieży wykorzystując system edukacji – najlepiej od najwcześniejszych lat. Pisałem już o tym w jednym z komentarzy.
Ta gra jest bardzo niebezpieczna.Dziś grup społecznych (z pewnymi wyjątkami) nie można traktować jako układy odosobnione. Koncepcje konstruktywizmu i konstrukcjonizmu także mocno trącą myszką. W dodatku próbuje się wykorzystywać apologetyczną funkcję socjologii – czyli wykorzystywanie danych zebranych w wiedzę socjologiczną dla celów pozanaukowych stosując dobraną do z góry przyjętej tezy argumentację. Takie metody stosowały systemy totalitarne w celu kreowania pożądanych postaw społecznych.
Wbrew temu, co twierdzą niektórzy profesorowie – sygnatariusze „Listu do biskupów” biskupi w swym przesłaniu nie zabraniają, ani nie krytykują prowadzenia badań socjologicznych związanych z rolami płciowymi. Ostrzegają jednak i bardzo słusznie przez wykorzystywaniem apologetycznej funkcji socjologii w celu kształtowania pożądanych dla pewnych grup platform stosunków społecznych - w dodatku z wykorzystaniem systemu edukacji powszechnej. I chwała biskupom za to!
Komentarze