barbie barbie
2360
BLOG

Program PiS dla szkolnictwa wyższego

barbie barbie Rozmaitości Obserwuj notkę 71

Na blogu ESKI rozpoczęła się inspirowana wystąpieniem p.Kaczyńskiego dyskusja o szkolnictwie wyższym. Doszło do ostrej polemiki pomiędzy Autorką bloga, a p.Jerzym Zakrzewskim.

Pani ESKA ubolewa (i słusznie) nad deprecjacją tytułów naukowych. W pełni zgadzam się z jej opinią, że dzisiejszy magister inżynier miałby szans ukończyć w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku porządnego technikum, a i sporo dzisiejszych magistrów humanistów nie miałoby szans na ówczesnej maturze.

Pan Jerzy Zakrzewski podkreśla zalety systemu amerykańskiego, którego ważnym elementem jest możliwość kształcenia ustawicznego.

W tym miejscu należy zacytować Reba Tewje „Ty masz rację, ale i Ty masz rację”. Dziś wymagania są inne niż w połowie XX w. Zdarzyło mi się w latach siedemdziesiątych studiować geodezję – pamiętam do dziś tablice siedmio- i dziewięciocyfrowe, arytmometry mechaniczne itp. Tak się wówczas pracowało, ale niestety powstał kalkulator elektroniczny, skomputeryzowane instrumenty pomiarowe (i wiele innych technologii) i praca inżyniera geodety bardzo się zmieniła.

W naukach przyrodniczych, technicznych, medycznych (o których pisze p.Zakrzewski) kształcenie ustawiczne jest koniecznością!Klasyczny system nauczania, do którego pragnie powrócić p.Kaczyński obecnie nie jest w stanie się w tych naukach sprawdzić. Może w humanistyce – ale też miałbym pewne wątpliwości.

Problem leży w czym innym. Edukacja w modelu amerykańskim (czy australijskim) charakteryzuje się wolnością – kto się chce uczyć (lub ma na to kasę) to ma otwartych wiele możliwości. W tym systemie (w przeciwieństwie do polskiego) nie ciągnie się nikogo „za uszy”. Przepracowałem kilkadziesiąt lat na uczelni. Obecnie także prowadzę wykłady na UJ – i naprawdę wiem, o czym mówię. Etaty pracowników zależą od „godzin”, te zaś od liczby studentów. Pamiętam rady wydziałów i apele do fizyków i matematyków „nie tnijcie tyle, bo nam godzin zabraknie”. Potem magistra system zmusza do robienia doktoratu (najlepiej na „studiach III stopnia”), doktora do habilitacji...

W systemie amerykańskim wykształcenie jest traktowane jak inwestycja w siebie. Od lat dziewięćdziesiątych prowadzę szkolenia z profesjonalnych systemów komputerowych dla firm amerykańskich. Cena tygodnia takiego szkolenia jest porównywalna z czesnym za semestr studiów „z informatyki”. Po szkoleniu (albo i bez odbycia szkolenia) można zdać (również płatny) egzamin (najczęściej praktyczny). Ściśle limitowany czas, w zasadzie brak szans na „ściąganie” i niemal naychmiast (choć przesyłana z USA) ocena: PASS (trzeba mieć 70-80% poprawnych rozwiązań) lub „NO PASS”. Bez odwołania – poprawiać można (ale za kasę). Jednym słowem – totalnym brak „picu” charakterystycznego dla polskiego systemu edukacji. Potwierdza to dyskutant „Gruby.Jasiu.com.au” przywołując swe doświadczenia z kursu budowlanego. I otrzymał "zwrot z tej inwestycji" w postaci dobrze wykonanej budowy "systemem gospodarczym".

Proszę się nie gniewać, p.ESKO, ale argument z kursem operacji to demagogia.

Uczelnie nie są dziś w stanie dawać konkretnych umiejętności. Ich zadaniem powinno być przygotowanie absolwentów do kształcenia ustawicznego. Ale to wymaga tego, aby nauczyciele akademiccy ustawicznie się kształcili...

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości