barbie barbie
2864
BLOG

Wiek emerytalny - czy dr Dudzie może się udać?

barbie barbie Polityka Obserwuj notkę 79

Najpierw warto wyjaśnić w prosty sposób kilka spraw związanych z systemem emerytalnym. Tak naprawdę możliwe są dwa takie systemy.

„Czysty” system solidarnościowy (repartycyjny):

Opiera się na bardzo prostej zasadzie – zarabiający oddają (nie odkładają!) część swych zarobków tym, którzy z jakiś powodów (starość, kalectwo itp.) nie mogą sami zarabiać.
W takim systemie nie ma żadnej akumulacji środków finansowych – to co wpływa do systemu (składki) jest natychmiast wypłacane (emerytury i renty).
Składki są najczęściej ustalane jako procent od zarobków, a ich wysokość zależy od liczby świadczeniobiorców oraz uzgodnionej w ramach negocjacji społecznych wysokości świadczenia (np. ok. 35% średniej płacy).
Taki system prowadzi najczęściej do tzw. emerytury obywatelskiej, czyli każdy niezdolny do pracy obywatel kraju otrzymuje świadczenie w takiej samej wysokości, niezależne od wysokości zarobków przed przyznaniem świadczenia.

Taki system jest prosty do zarządzania, „nieczuły” na inflację i wahania koniunktury (jeśli spadają zarobki, to spadają i świadczenia, jeśli zarobki rosną – rosną proporcjonalnie także świadczenia).

Ma jednak zasadnicze wady:

- musi być powszechny i obligatoryjny,

– aby wysokość świadczenia była rozsądna konieczna jest spora przewaga liczby płacących składki (zatrudnionych) nad liczbą pobierających świadczenia (emerytów i rencistów).

- nie ma akumulacji pieniędzy – a więc i nie ma możliwości korzystania ze środków przeznaczanych na świadczenia zarówno przez rząd, jak i podmioty prywatne (różne fundusze organizowane przez chciwych banksterów).

Czysty system kapitałowy:

Działa na prostej zasadzie – każdy sobie rzepkę skrobie. Pracując odkładamy część swych zarobków na przyszłą emeryturę. Zgromadzony kapitał jest nam wypłacany w ratach jako emerytura, której miesięczna wysokość zależy od wysokości składki, czasu jej płacenia (np. 40 lat pracy) oraz czasu „dożycia” (np. 20 lat po zakończeniu okresu zatrudnienia).
    W praktyce ten system nie może istnieć w „stanie czystym”, musi być uzupełniony przez system ubezpieczeń, bo przecież niektórzy ludzie chorują albo ulegają wypadkom i w rezultacie opłacają składki przez znacznie krótszy czas.

    System kapitałowy może teoretycznie działać jako obowiązkowy lub dobrowolny, jednak jeśli ma być jedynym (lub podstawowym) musi być obligatoryjny. Nikt nie lubi płacić, jak nie musi. W konsekwencji rząd może stanąć przed problemem, co zrobić z ludźmi, którzy „olali” wpłacanie składek i w konsekwencji zostali bez środków do życia. Że wielu ludzi tak by postąpiło świadczy porażka dobrowolnego „III filaru” w Polsce. Taka siła zmiecie każdy rząd!

    System kapitałowy to marzenie różnej maści „finansistów” - następuje w nim bowiem (przynajmniej na początku działania) znaczna akumulacja środków, którymi albo można łatać dziury budżetowe państwa (rząd Polski), albo sobie pospekulować (różnego rodzaju „fundusze” i „towarzystwa”). Co więcej – jeśli system jest obligatoryjny środki cały czas napływają, bo ludzie są przymuszeni do płacenia składek.

    Organizacje finansowe szeroko reklamują i popierają taki system, ponieważ korzystają ze środków w nim zakumulowanych nie ponosząc w praktyce żadnego ryzyka. W razie spadku koniunktury i tak pobiorą „opłatę za zarządzanie”, a ewentualny spadek wartości kapitału odczuje oczywiście jedynie przyszły świadczeniobiorca.

    Rządy zaś, jak dorwą się do zgromadzonych w tym systemie środków po prostu je roztrwonią „na pilne, bieżące potrzeby” licząc, że później sfinansują braki długiem emitując np. obligacje - posłuszna większość parlamentarna uchwali oczywiście odpowiednią „nowelizację” przepisów.

    Z wysokością świadczeń w systemach kapitałowych też nie jest tak „różowo”, jak jest to przedstawiane. Komercyjne organizacje finansowe w swych materiałach promocyjnych przedstawiają oczywiście najkorzystniejsze scenariusze wzrostu licząc na korzystne inwestycje, jednak z zasady pomijają inflację i ciągły wzrost kosztów utrzymania.

   Rządy z kolei liczą na ciągły wzrost mitycznego PKB i możliwość korzystnej sprzedaży kolejnych obligacji – czyli pokrycie swych zobowiązań długiem. Realia są jednak dość okrutne – aby po 40 latach zatrudnienia otrzymać emeryturę o realnej sile nabywczej wynoszącej ½ zarobków przez 20 lat trzeba płacić składki w wysokości ok. ¼ swej płacy (a w praktyce nawet większe ze względu na konieczność ubezpieczenia).

System kapitałowy ma więc także poważne wady:

- realna wartość gromadzonych w nim środków jest zależna od koniunktury,

- zachodzi ryzyko upadłości funduszu,

- jest kosztowny, ponieważ spora część środków jest przeznaczana na zarządzanie nimi,

- istnieje ryzyko ich przejęcia przez inne podmioty (fuzje, przejęcia) lub wręcz przez rządy (przykład polskich OFE) ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Środki gromadzone w takim systemie są prawie natychmiast transferowane na rynek finansowy (giełda oraz inwestycje w inne „produkty” finansowe – np. obligacje), a więc ich wartość jest od tego rynku uzależniona.

Podsumowując:

Warto liczyć – ale realnie.

     Obecnie w Polsce mamy ok. 16 mln zatrudnionych i ok. 7 mln emerytów i rencistów. Jeśli równa dla wszystkich emerytura (lub renta) obywatelska miałaby wynosić np. 1500 zł, to każdy z zatrudnionych musiałby wpłacać do systemu solidarnościowego średnio ok. 650 zł miesięcznie czyli ok. 15% średniej płacy brutto w Polsce (wg GUS).

    Proszę zwrócić uwagę, że w systemie solidarnościowym nie ma w zasadzie znaczenia czas pobierania świadczenia – znaczenie ma tylko stosunek liczby pracujących to liczby świadczeniobiorców oraz skuteczność ściągania składek.

    W takim systemie istnieje więc realna możliwość obniżenia wieku emerytalnego pod warunkiem uzyskania zgody społecznej na ujednolicenie wysokości emerytury oraz akceptację wysokości świadczeń i składek.

    System solidarnościowy może być zawsze uzupełniany kapitałowym. Osoby osiągające wyższe dochody (także okresowo) mają w takim systemie możliwość odłożenia środków na poczet przyszłych świadczeń. Mogą oczywiście także zainwestować je w inny, dowolny wybrany przez siebie sposób.

    Taką ideę proponowali twórcy polskiej reformy emerytalnej – jednak popełnili poważny błąd. Wprowadzając obligatoryjną część kapitałową musieli „wyjąć” znaczną część środków z częście solidarnościowej – w efekcie obecnie musimy ją dofinansowywać z budżetu w bardzo znacznej wysokości (ok. 30% wydatków budżetowych). Sytuację pogorszyła jeszcze emigracja i znaczący spadek osób płacących składki oraz rozwój „szarej strefy”.

    Tak więc wbrew krakaniom ekonomistów P. Dudzie mogłoby się udać obniżenie wieku emerytalnego, ale pod warunkiem znacznych zmian w obowiązującym systemie emerytalnym polegających przede wszystkim na jego uproszczeniu i co tu dużo mówić „postawieniu z powrotem na nogach”.
 

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka