barbie barbie
1716
BLOG

Dobry zwyczaj - nie pożyczaj (nie daj się!)

barbie barbie Gospodarka Obserwuj notkę 62

Na „Salonie” wiele się pisze o Grecji i jej problemach finansowych. Niektórzy wieszczą, że podobne problemy czekają niedługo Polskę (i co za tym idzie większość mieszkających w niej Obywateli) – jednak jakoś brak konkretnej diagnozy przyczyn tych problemów.

A przyczyna jest dość oczywista – to powszechność korzystania z różnorakich kredytów i innych pożyczek!

Łatwo oczywiście zbyć całą sprawę przysłowiem: „dobry zwyczaj nie pożyczaj” jak czyni to wielu komentatorów sytuacji w Grecji. Jest jednak i druga strona medalu – otóż udzielaniem kredytów są bardzo zainteresowane różne instytucje finansowe – od firm „chwilówkowych” poprzez parabanki aż do wielkich banków utrzymujących rządy i całe państwa. Warto, aby sobie uświadomić, że kredyt jest głównym „produktem finansowym”, który zapewnia tym instytucjom zysk. Proszę sprawdzić, ile wynosi aktualny współczynnik wypłacalności banków w Polsce – według zaleceń KNF powinien on wynosić 12%. Jeśli jednak przyjrzeć się różnym wskaźnikom nieco bliżej okaże się, że do aktywów zalicza się (co prawda z różnymi wagami) wierzytelności. W ten sposób następuje tak zwana lawinowa kreacja pieniądza, co oczywiście nie pozostaje bez wpływu na jego rzeczywistą wartość – a tym samym poziom cen rynkowych.

Czy zauważyli Państwo, jak bardzo instytucje finansowe nie lubią obrotu gotówką? Tłumaczy się nam, że to dla naszego dobra, że to obniża koszty, zapewnia kontrolę przepływów finansowych... Ale równocześnie umożliwia to utworzenie sporej „wirtualnej” sumy pieniędzy, które tak naprawdę nie posiadają w niczym pokrycia – ani w złocie czy innych kruszcach ani w wyprodukowanych towarach. Akcje kredytowe oraz obrót bezgotówkowy to po prostu żyła złota dla instytucji finansowych. Od czasu do czasu część tej piramidy finansowej się załamuje – i następuje kryzys, za który muszą oczywiście zapłacić swoją pracą zwykli ludzie – przecież to tylko oni wytwarzają rzeczywiste (a nie wirtualne „produkty finansowe”) wartości.

Łatwo zarzucać rządom i zwykłym obywatelom, że się nadmiernie zadłużyli. Ale zasadne jest także pytanie – kto im udzielał (aby nie mówić „wciskał”) te pożyczki i kredyty? Jesteśmy bombardowani przez telewizje reklamami kredytów wakacyjnych, szkolnych, świątecznych itp. Politycy są atakowani przez lobbystów oraz oczekiwania wyborców – rządy wydają więc w nieskończoność różne obligacje. Popularne stwierdzenie nadużywane przez różnej maści windykatorów „Banki to nie są instytucje charytatywne” jest oczywiście prawdziwe – banki są instytucjami do zarabiania KASY i chętnie skorzystają z każdej okazji aby ją zarobić i to bez żadnego ryzyka – w razie czego przecież państwo (lub państwa) pomoże. Czyli znów – obywatele się „zrzucą” i zapłacą za nietrafione decyzje banków prawdziwymi, zarobionymi w pocie czoła pieniędzmi.
Bank to taki dziwny sprzedawca, który może sprzedać klientowi „produkt finansowy” z iluzoryczną gwarancją i obarczyć go całym ryzykiem związanym z korzystaniem z tego „produktu”...

Zachłanność i rządza zysku instytucji finansowych nie ma granic. Z chęcią „zaopiekują” się cudzymi pieniędzmi. Co prawda ekstremalne przypadki są nagłośniane – tak jak „Amber Gold” czy „bezpieczny” fundusz powierniczy niejakiego Madoffa, ale ile z nich przechodzi niezauważonych? A ludzie nadal wierzą, że pieniądze odłożone w bankach są bezpieczne (proszę to powiedzieć dziś Grekom), że fundusze dbają przede wszystkim o zyski ciułaczy (a nie o swoje własne). Nic bardziej mylnego – instytucja finansowa zawsze wytłumaczy się „dekoniunkturą” - dziwne, że ta dekoniunktura jakoś nie ma wpływu na zysk instytucji finansowej, a straty ponoszą zawsze tylko zwykli ludzie, którzy jej zawierzyli. I dzieje się to w majestacie prawa!  

Dziś „produkcję pieniędzy z niczego” wspierają systemy elektroniczne – ułatwiają bowiem tworzenie nowych „atrakcyjnych produktów finansowych”, które mają na celu wyduszenie ostatniego grosza ze zwykłych szaraczków (zwanych powszechnie „jeleniami”).

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka