barbie barbie
504
BLOG

Strażnicy rewolucji

barbie barbie Polityka Obserwuj notkę 20

      W wyniku (mniej lub bardziej) rewolucyjnych zmian prawie zawsze pojawiają się „strażnicy rewolucji”. Zazwyczaj są to byli aktywiści „rewolucji”, którzy przywykli do działalności konspiracyjnej i doświadczali represji ze strony obalonego już reżimu. Ich działalność (najczęściej wynikająca zresztą ze szczerych i szlachetnych pobudek) nagle staje się niepotrzebna – szukają więc swego miejsca w nowej, porewolucyjnej rzeczywistości. Kierują więc swą aktywność na poszukiwanie (rzeczywistych lub wydumanych) wrogów „nowego porządku”.    

    Czasem uznają swoją rolę za zakończoną i poszukują „nowego teatru działań” usiłując „wyeksportować” rewolucję (klasycznym przypadkiem jest tu „Che” Guevara), lecz częściej stają na czele różnych „komisji nadzwyczajnych” lub podobnych organów mających na celu „obronę zdobyczy rewolucyjnych”. Konieczność takiej działalności jest wzmacniana poprzez kreowanie permanentnego „stanu zagrożenia” poprzez poszukiwanie (często wyimaginowanych) układów, spisków oraz ich „demaskowanie” w oczach opinii publicznej. Jest to w wielu przypadkach korzystne dla bardziej umiarkowanych przywódców zakończonej rewolucji, gdyż można to wykorzystać w celu usprawiedliwienia wszelkich własnych porażek działalnością „wrogich sił” lub „układów”. W ten sposób powstaje rodzaj samonapędzającego się „sprzężenia zwrotnego”.

    Jest oczywiste, że system obalony w wyniku rewolucji usiłuje się bronić, a przynajmniej jego prominenci starają się chronić uzyskiwane wcześniej korzyści i w miarę możliwości „zakotwiczyć” je w nowej rzeczywistości. Jednak działalność „strażników rewolucji” na ogół nie przynosi pożądanych efektów, jeśli nie przybierze formy krwawego terroru. Nie są oni (bo nie mogą być!) skuteczni w warunkach w miarę normalnego funkcjonowania społeczeństwa. Brak im po prostu takich doświadczeń. Nie potrafią prowadzić normalnej walki politycznej na argumenty, wytrwale punktować błędów swych przeciwników i przedstawiać konkretne alternatywy – wolą grać na emocjach, wchodzić w rolę „pokrzywdzonych sprawiedliwych” bo to potrafią. Wszak tak działali przed rewolucją. Próby legalnej rozprawy z przeciwnikami (wyjaśnianie różnych afer na drodze prawnej) palą najczęściej na panewce z powodu braku starannego przygotowania. „Strażnicy rewolucji” mają na to jedno wytłumaczenie: „stary układ się broni, manipuluje, oszukuje itp. itd.”. Ewentualne własne porażki lub niekorzystne wydarzenia również tłumaczy się „działalnością wiadomych sił”. Zaczyna obowiązywać reguła „kto nie z nami – ten przeciw nam!”, a stąd już tylko krok do prób wprowadzenia rozwiązań „siłowych”.

    Tendencja ta jest tak silna, że pomimo ponawianych prób nie mogą się jej przeciwstawić głosy nawołujące do rozsądku, do prowadzenia cywilizowanego sporu politycznego.    

    Dzisiejszemu establishmentowi władzy taka sytuacja bardzo odpowiada – może łatwo ośmieszać przeciwnika, punktować nieprzemyślane kroki, manipulować nierozsądnymi wypowiedziami – tym łatwiej, że popierają go tzw. „media głównego nurtu”. W efekcie nawet w warunkach znacznego osłabienia PO utratą niewątpliwie charyzmatycznego i skutecznego przywódcy oraz nieuniknionymi „zawirowaniami” związanymi z „interregnum” sondaże wskazują, że PiS nie osiągnął znaczącego przyrostu w porównaniu z sondażami przedwyborczymi z 2011 roku! Wówczas osiągnął 29% (PO – 31%), zaś dziś na PiS zamierza głosować 32% ankietowanych, a na PO – 24%. Osłabła więc znacznie PO, lecz PiS zyskał niewiele. Łączny wynik PO i jej „przystawki” - ugrupowania p.Petru („Nowoczesna”) jest porównywalny z PiS! Wyborcy PO nie przeszli więc raczej do PiS, a do „Nowoczesnej” (i zapewne w pewnej części do Kukiza).  

    Nie warto więc przedwcześnie ogłaszać triumfu – tym bardziej, że jest jeszcze „lewica”. Wybory prezydenckie rządzą się innymi prawami, a Pan Andrzej Duda (wtedy jeszcze nie Prezydent) wypadał wizerunkowo znacznie lepiej niż urzędujący Prezydent Komorowski. Obawiam się (niestety!), że gdyby dziś na czele PO stał ciągle Donald Tusk to nadal „nie miałby z kim przegrać...”. 

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka