Pomnik na Turbaczu
Pomnik na Turbaczu
barbie barbie
3826
BLOG

Refleksja na Dzień Żołnierzy Niezłomnych

barbie barbie Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 232

     W połowie lat sześćdziesiątych jako harcerz brałem udział w akcjach Chorągwi Kakowskiej ZHP Spisz-Orawa. Rozmawiając z mieszkańcami Ochotnicy, Trybsza, Harklowej i innych okolicznych wsi poznałem ich różne opinie o działalności oddziałów „Ognia”, którą zainteresowałem się bliżej.

Historia „Ognia” to przed wsystkim historia tragiczna:

    Zmobilizowany walczył we wrześniu, potem związał się z konspiracją. W czerwcu na Turbaczu jeszcze jako „Orzeł” zlikwidował 2 granatowych policjantów. W odwecie Gestapo (podobno przy współpracy Goralenvolkowców) zamordowali mu 2-letniego syna, młodą żonę i ojca, a dom spalili. I tak rozpoczął się tragiczny i nadzwyczaj „poplątany” rozdział jego losu – oszalały z bólu poszedł do lasu i zmienił swój pseudonim na „Ogień”. Dalsza historia „Ognia” została szeroko opisana z różnych punktów widzenia – np.:

http://ipn.gov.pl/publikacje/ksiazki/jozef-kuras-ogien.-podhalanska-wojna-19391945

https://ipn.gov.pl/__data/assets/pdf_file/0015/60441/1-21363.pdf

http://jozefkuras-ogien.pl/strona-glowna/zyciorys-ognia.html

     Poznanie historii „Ognia” - ale koniecznie z wielu publikacji i w miarę możliwości z opowieści starszych mieszkańców Gronkowa, Ochotnicy czy Waksmundu powinno stać się okazją do głębokiej zadumy z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych. Kontrowersje wokół postaci „Ognia” trwają do dziś. Trudno, aby było inaczej, bo „Ogień” w zasadzie walczył prawie we wszystkich ówczesnych strukturach militarnych – zaczął od Konfederacji Tatrzńskiej, a potem miotał się od AK po AL, pomagał partyzantom i oddziałom sowieckim, a po wkroczeniu Armii Czerwonej został komendantem MO, działał w UB – a potem znów zmienił front i twierdził, że oddziały, nad którymi przejął później komendę walczą w imieniu AK.

    W „sprawie Ognia” do dziś nie ma zgody i właściwie można znaleźć każdą opinię – niektórzy historycy i politycy uważają go za patriotę walczącego o Wolną Polskę. Z kolei wielu żyjących jeszcze mieszkańców podhalańskich wsi ma inne zdanie:

„Panoczku, krzyża tu nikt nie ruszy. Ale kto widział czapkę na krzyżu? Czy to jakiś wieszak? Oni mordowali tu wielu niewinnych ludzi. Ja tam się na polityce nie rozumiem, ale jak tacy jak ja wymrą, to może i świętego z niego zrobią...”.

   Takie to były tragiczne losy Polaków – warto (póki jeszcze można) je poznawać i przekazywać innym jak najdokładniej, ale zachowując pełny obiektywizm. Dystans pomiędzy bohaterstwem i bandytyzmem bywa tak mały, jak pomiędzy miłością i nienawiścią.

Może już dość naginania faktów do aktualnej „linii politycznej” - przećwiczono to na nas za „komuny”. Może uda nam się wreszcie „stanąć w prawdzie” - ale w CAŁEJ PRAWDZIE!

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura