barbie barbie
1327
BLOG

Edukacja nie dla "PIC'u"

barbie barbie Gospodarka Obserwuj notkę 24

    Ponad 40 lat „belfruję” na uczelniach tzw. „pierwszego sortu”.

    Nieco później, bo w 1991 r. wykorzystując wiedzę uzyskaną w Kalifornii zetknąłem się z dydaktyka dla obsługujących profesjonalne systemy komputerowe – początkowo był to system UNIX, obecnie prowadzę zajęcia i egzaminy dla administratorów Linuksa. Są to zajęcia i egzaminy organizowane przez dostawców tych systemów – a więc w pełni komercyjne. Różnią się one zasadniczo od polskiego systemu edukacji:

Po pierwsze – cena:

    Tygodniowy kurs wstępny kosztuje 6765 zł brutto. Aby otrzymać certyfikat inżyniera trzeba opanować materiał 3 kursów i zdać pomyślnie dwa egzaminy. Kosztować nas to będzie około 20000 zł. Czy można liczyć na zwrot tej „inwestycji w siebie?”.

    W zależności od zakresu obowiązków, znaczenia systemu i oczywiście „standingu firmy” możemy liczyć w przypadku pracy na etacie na 6000 – 12000 zł brutto + dodatki (zazwyczaj negocjowalne). Wygląda więc to nieźle – bo jeżeli „zaciśniemy pasa” na powiedzmy pół roku, to uda nam się w pełni odrobić poniesione koszty szkoleń.

Po drugie – egzamin i certyfikat:

     Dla wielu dużych firm certyfikat Inżyniera lub Administratora systemu operacyjnego wydany przez jednostkę uprawnioną przez producenta jest wymagany i w zasadzie otwiera drzwi do zarobków, o których mowa powyżej (nie mam na myśli „etatu informatyka do wszystkiego” za 3000-4000 zł). Certyfikat otrzymamy jednak tylko w przypadku pozytywnych wyników egzaminów. Coraz większą popularność zdobywają egzaminy praktyczne. Egzaminy testowe są traktowane jako wstępne, a dla wielu systemów profesjonalnych w ogóle ich się nie stosuje.

    Egzamin praktyczny trwa kilka godzin, w trakcie których należy skonfigurować system i jego otoczenie (np. sieć komputerową) zgodnie z otrzymanymi zaleceniami. Aby uzyskać pozytywny wynik należy uzyskać 70-80% maksymalnej do osiągnięcia liczby punktów. A z tym bywają kłopoty - „zdawalność” utrzymuje się na poziomie 75% (poziom podstawowy – administrator) i 30% (pierwszy poziom zaawansowany – system inżynier). Na wyższych poziomach zdawalność nie jest już znacząco mniejsza, ale zdających jest znacznie mniej. Spory kłopot zdającym sprawia limit czasowy – wymaga on od zdającego dość dużej sprawności.

     Zdający stykają się (większość po raz pierwszy) z dość sztywnym  systemem egzaminowania – nie wolno np. rozmawiać o egzaminie, o jego tematyce itp. Wyniki częściowe nie są podawane – kandydat otrzymuje jedynie informację „PASS” (unikalny numer i dyplom) lub „NO PASS”. O jakichkolwiek dyskusjach na temat rezultatów, targach w rodzaju „ostatecznie dostatecznie” po prostu nie ma mowy. Wiele osób przyzwyczajonych do „elastycznego” traktowania studentów jest szczerze tym zaskoczonych. Oczywiście jakiekolwiek ściąganie, używanie zabronionych materiałów, komórek, PDA's itp. jest surowo zabronione – przystępujący do egzaminu jest zobowiązany do przekazania ich do depozytu. Naruszenie dyscypliny skutkuje natychmiastowym wydaleniem z egzaminu

   Porównując oba systemy muszę stwierdzić, że polski system edukacji „informatycznej” to „pic i fotomontaż”. Za czesne w wysokości rzędu 2500 zł za cały semestr teoretycznie otrzymamy sporą wiedzę (patrz Syllabusy) – przy czy przedmioty takie jak Algebra, Analiza Matematyczna czy nawet Wstęp do informatyki jest dość wysoko punktowane w systemie ETCS. W efekcie „produkujemy” sporo specjalistów od teorii współbieżności oraz automatów i języków formalnych.

    W mojej byłej firmie poprowadziłem 5 prac magisterskich. We wszystkich przypadkach dotyczyły one rzeczywistych problemów i analiz. Ale z zatrudnieniem nowych pracowników miewałem kłopoty pomimo dużego zainteresowania rekrutacją. Po prostu – zbyt dużo kosztowałoby firmę wdrożenie kandydata (po studiach!) do pracy.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka