Najnowsza historia Polski jest pełna tragicznych wydarzeń.
Hekatomba Powstania Warszawskiego, które miało „wstrząsnąć sumieniem Świata” (Świat miał to głęboko w d..., ważniejsze były miliony krasnoarmiejców, którymi dysponował Stalin), poprzez represje okresu „pierwszego PRL” (do 1955 r.), których ofiary były chowane w różnych anonimowych grobach, tragiczny koniec „Żołnierzy Niezłomnych”, którzy podjęli beznadziejną walkę o oblicze powojennej Polski podważając tym samym decyzję wielkich mocarstw, robotników „ZiSPO” (Zakłady im. Stalina Poznań - „dawniej H.Cegielski”) i innych zakładów Poznania rozstrzelanych przez reżim w 1956 r., ofiary „wydarzeń grudniowych” na Wybrzeżu z 1970 r. - to tylko niepełny spis naszych tragedii narodowych.
Nikt z Polaków nie ma chyba wątpliwości, że wszystkie te ofiary zasługują na upamiętnienie i na asystę wojskową podczas poświęconych im uroczystości – a przecież pozostaje jeszcze męczeństwo Polaków pod okupacją niemiecką oraz na Kresach Wschodnich.
W tej sytuacji żądanie wygłaszania na każdej uroczystości z asystą wojskową tak zwanego „Apelu Smoleńskiego” jest dla mnie po prostu nietaktem. Śmierć polskiej delegacji lecącej do Katynia to oczywiście tragiczne wydarzenie i należy zachować o nim pamięć (co zresztą skutecznie realizowane jest podczas „miesięcznic smoleńskich”) jednak przecież weterani Powstania Warszawskiego, Poznańskiego Czerwca, Wydarzeń Grudniowych i innych tragedii, których Polakom nie szczędzono, lub ich rodziny nie domagają się wygłaszania np. „Apelu Poznańskiego” podczas kolejnych „miesięcznic smoleńskich”. Gdyby zresztą chciano w ten sposób uhonorować wszystkich, którzy rzeczywiście polegli z sprawiedliwą Polskę nie starczyłoby po prostu czasu.
„Apel Smoleński” jest jak najbardziej na miejscu podczas uroczystości poświęconych temu tragicznemu zdarzeniu – nie jest przy tym istotne, czy była to katastrofa czy zamach, bo to zupełnie inny problem. Podobnie zgodnie z ceremoniałem wojskowym należałoby wezwać do apelu dowódców polskiego lotnictwa, którzy zginęli w katastrofie samolotu CASA w Mirosławcu. Nikt z Polaków nie odmawia ofiarom tragedii smoleńskiej prawa do pamięci i honorów wojskowych. Jednak siłowe (rozkaz to rozkaz) dołączanie tego „Apelu” do wszystkich innych uroczystości z udziałem asysty Wojska Polskiego przyniesie dla tej pamięci więcej szkody niż pożytku.
Podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego powinniśmy się skoncentrować na jego jeszcze żyjących weteranach, złożyć należny hołd poległym w walce żołnierzom (tak, to byli przede wszystkim posłuszni rozkazom żołnierze AK!) oraz masakrowanym cywilom. Jakiekolwiek „uzupełnienia” tych uroczystości są w moim przekonaniu absolutnie niedopuszczalne!