barbie barbie
909
BLOG

Europa Ojczyzn

barbie barbie Polityka Obserwuj notkę 22

    Prezes Kaczyński ma rację – Europa jest (i zapewne jeszcze bardzo długo pozostanie) Europą Ojczyzn. Wymarzona przez zwolenników integracji totalnej Europa po prostu nie zostanie w dającej się przewidzieć przyszłości zrealizowana. Oczywiście ma sens sukcesywne likwidowanie barier pomiędzy poszczególnymi krajami, lecz należy rozglądnąć się dookoła, aby zauważyć, że mamy równocześnie do czynienia raczej z narastaniem podziałów niż wymarzonym przez idealistów procesem integracji europejskiej.

    Nie ma już Jugosławii i Czechosłowacji – ale przecież Chorwacja, Czechy i Słowacja są członkami Unii Europejskiej. Wyjątkiem jest Brexit, ale tak naprawdę to nie wiadomo czy kolejnym krokiem nie będzie rozpad Zjednoczonego Królestwa. W Barcelonie samochody jeżdżą z nalepkami „CAT”, wiele instytucji ma w nazwach człon „Catalunya”. W Szkocji powszechnie używanym symbolem jest biały krzyż Św.Andrzeja na niebieskim tle. Narody chcą zachować swój język i swoją kulturę, która w różnych częściach naszego kontynentu bywa całkowicie różna – np. „Charlie Hebdo” czy „Golgota Piknik” nie są raczej do przyjęcia w Polsce – choć nasza (nawet szkolna) klasyka, choćby twórczość Reja („Krótka rozprawa...), Kochanowskiego („Na nabożną”) lub „Moralność Pani Dulskiej” piętnuje w zasadzie takie same postawy.

    Podzielam przekonanie, że nie da się stworzyć „Stanów Zjednoczonych Europy” - ale  przecież i w USA występują spore różnice choćby pomiędzy Kalifornią, Teksasem i New Jersey. Jednak oni przynajmniej mogą sobie porozmawiać w jednym języku. Przykładem walki o zachowanie niszowego w końcu (bez obrazy!) języka jest polityka Litwy, która ze wszystkich sił stara się ograniczyć maksymalnie wpływy innych języków – doprawdy, trudno się dziwić biorąc pod uwagę, że słynna inwokacja „Litwo, Ojczyzno moja...” została napisana po polsku, a później Litwa wpadła po wpływ języka rosyjskiego.

    Od historii nie da się z dnia na dzień oderwać. Świadczą o tym choćby obecne stosunki pomiędzy Polską i Ukrainą. Oficjalnie Prezydenci się spotykają i przyjaźnie rozmawiają, mnóstwo Ukraińców pracuje w Polsce i są serdecznie przyjmowani – a z drugiej strony dla nas nazwisko Bandera kojarzy się absolutnie negatywnie – odwrotnie niż dla sporej liczby Ukraińców. Podobne sytuacje występują wszędzie, choć niektórych stać już na ich zupełnie inne traktowanie – pamiętam jak w którymś odcinku „TopGear” angielska ekipa „przyleciała” na spotkanie z Niemcami „Spitfirem” i „Lancasterem”. Amerykanie potrafią nakręcać świetne firmy wojenne we współpracy z Japończykami (np. świetne „Listy z Ivo Jimy”) - my jak na razie nie nakręciliśmy filmu w rodzaju „Nasze matki – nasi ojcowie” w koprodukcji z Niemcami lub Rosjanami...

   Jednakże nie możemy patrzeć tylko w przeszłość – a niestety w dużej mierze tak się obecnie dzieje. Jeśli chcemy tworzyć Europę Ojczyzn to musimy się zgodzić na to, że w przeszłości mieliśmy i obecnie również mamy różne interesy, co niejednokrotnie skutkowało także nienawiścią i co tu dużo mówić wojnami. Ale żyjemy „Dziś dla jutra” nie możemy więc dopuścić, aby zdominowały nas „historyczne zaszłości”. Pozycji Polski wypominaniem innym ich win na pewno nie zbudujemy. W tym widzę ogromne niebezpieczeństwo i słabość polityki lansowanej przez Jarosława Kaczyńskiego i jego zwolenników – jak uczy historia Canossy zbytnie upokorzenie „przeciwnika” na ogół się źle kończy dla upokarzającego. Obecna polska „polityka historyczna” przypomina niestety politykę papieża Grzegorza VII wobec Henryka IV. Grzegorz VII zyskał początkowo satysfakcję upokarzając cesarza, ale niedługo później Henryk IV zdobył Rzym i Grzegorz VII stracił stanowisko i doszło do walki o tron papieski, w którą zaangażowała się prawie cała ówczesna Europa.

   Pozycję kraju budują jego możliwości ekonomiczne – i na ich budowaniu musimy się dziś skupić. Niestety, w imię źle pojętej „integracji” i „kapitału bez twarzy” dziś nasz „punkt startu” jest dość kiepski. Na papierze mamy spory przemysł – ale w większości nie jest on zarządzany przez nas

   Ogromnym, lecz możliwym do pokonania wyzwaniem są także różnice gospodarcze. Nie są one w jednoczącej się Europie niczym nowym – pamiętam „wycieczki handlowe” z Wysp Brytyjskich do Francji, które w ciągu kilku lat zanikły. Poziom życia musi się wyrównać – inaczej będziemy musieli znów zamknąć wewnętrzne granice. Unia musi również wypracować rozsądne stanowisko wobec fali imigracyjnej – obecna polityka jest bowiem samobójcza.

   Jestem przekonany, że jeszcze bardzo długo (a może wręcz na zawsze) mieszkańcy Europy będą najpierw Polakami, Francuzami, Niemcami, Włochami, Hiszpanami,,, a potem dopiero Europejczykami. Żyjemy wspólnie na stosunkowo niewielkim subkontynencie – ale nie próbujmy zacierać pięknych różnic pomiędzy nami. „E Pluribus Unum” okazała się niezłą i co najważniejsze skuteczną dewizą.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka