Podczas relacji TV z obrad Sejmu RP byliśmy świadkami takiego wydarzenia:
Z głośników na sali poinformowano o pożarze i poproszono wszystkich o opuszczenie budynku.
Zebrani w sali posiedzeń członkowie komisji zareagowali zdziwieniem i wielu z nich nie bardzo wiedziało, jak mają się zachować. Ułatwił im to zdecydowanie wkraczając Pan Stanisław Piotrowicz ogłaszając wszem i wobec - „to tylko próbny alarm, prowadzimy obrady dalej!”.
W tym momencie przypomniały mi się instrukcje i zalecenia, do przestrzegania których musiałem się zobowiązać własnym podpisem prowadząc zajęcia za granicą. Oczywiście w przypadku ogłoszenia alarmu moim obowiązkiem było natychmiastowe dopilnowanie przebiegu ewakuacji mojej grupy, przeliczenie słuchaczy i zgromadzenie ich w określonym punkcie przed budynkiem. Miałem również być gotowy do przekazania informacji dowodzącemu ewentualną akcją ratunkową o tym, czy wszyscy obecni na zajęciach opuścili budynek.
Stosunkowo niedawno prowadziłem zajęcia w dużym centrum firmy HP w Sofii. Podczas zajęć ogłoszono alarm pożarowy (był on na szczęście próbny). Wszyscy natychmiast rozpoczęli (zgodnie z zaleceniem) opuszczać budynek Nikt nawet nie próbował użyć wind – wszyscy nawet z wyższych piętr pospiesznie schodzili po schodach!
Jak bardzo różna była reakcja naszych elit! Nikt nawet nie próbował (zgodnie z poleceniem nadanym przez głośniki) natychmiast opuścić sali. Pryncypialne ogłoszenie przez p.Piotrowicza, że to tylko ćwiczenia zostało przyjęte z wyraźną ulgą i obrady trwały nadal.
Pytanie – po co w Polsce opracowywać jakiekolwiek procedury? I tak nie będą przestrzegane. Zawsze znajdzie się pewien swoich racji jakiś (mniej lub bardziej „ważny”) przywódca, który ogłosi (tak jak p.Piotrowicz w Sejmie), że nie jest konieczne stosowanie się do zaleceń osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo (w tym przypadku parlamentarzystów). I wszystkie pracowicie opracowywane procedury bezpieczeństwa diabli wezmą.
Ktoś powie - „ale przecież nic się nie stało, pożaru nie było!”. Fakt – nie było, ale p.Piotrowicz lekceważąc zalecenie natychmiastowego opuszczenia budynku skutecznie uniemożliwił sprawdzenie działania procedur bezpieczeństwa i wyrabiania właściwych nawyków wśród posłów i innych osób obecnych wówczas na sali. Taki próbny alarm jest świetną okazją do zwrócenia uwagi, aby w sytuacji zagrożenia nie używać wind, zapamiętania dróg ewakuacyjnych oraz miejsc zbiórek, kontroli, czy wszyscy opuścili budynek itp. Jednym słowem elementarz bezpieczeństwa także w przypadku ataku terrorystycznego.
Ale cóż – niektórzy „cholernie ważni” wiedzą lepiej... Może warto wziąć przykład z przedszkoli?
Informacja z Internetu:
W trosce o bezpieczeństwo wszystkich przedszkolaków w
naszym przedszkolu w dniu 20 październikazostał przeprowadzony próbny alarm
przeciwpożarowy. Dzieci usłyszały sygnał, po którym
niezwłocznie przystąpiono do ewakuacji.
Zgodnie z planem ewakuacji przedszkolaki zostawiły wszystko
w salach, a nauczyciele zabrali ze sobą tylko dzienniki.
Głównym celem ćwiczeń było sprawdzenie stopnia
opanowania umiejętności zachowania się w sytuacji
zagrożenia pożarem przez dzieci i pracowników przedszkola
oraz zasadami postępowania na wypadek pożaru, poruszania
się w budynku zgodnie z drogami ewakuacji i przejścia na
wyznaczony teren zbiórki.
Widocznie Panie Przedszkolanki są dysponują większą wyobraźnią i są bardziej odpowiedzialne od posłów na Sejm RP.
Nie czekajmy jednak, aż lekceważenie procedur bezpieczeństwa i braki w treningu właściwych zachowań doprowadzą do kolejnej tragedii.
Komentarze