barbie barbie
2913
BLOG

Ino Oni nie chcą chcieć!

barbie barbie Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Reforma edukacji w Polsce jest bezwzględnie konieczna.

    Obecny, utopijny system doprowadził nas prawie do paranoi. Faktyczne wyeliminowanie rzeczywistej selekcji spowodowało, bo musiało spowodować dramatyczny spadek poziomu wykształcenia. Czemu na przykład służą te słynne testy w podstawówce i gimnazjum, a nawet matura jeśli ich wynik nie decyduje o możliwości przejścia na kolejny stopnień kształcenia?

    Rzekomo miało to zapewnić obiektywność – ale tak naprawdę to ją zlikwidowało. W praktyce o przyjęciu do dobrego gimnazjum lub liceum decydują nie rezultaty testów, lecz starania rodziców, taktyka składania wielu podań - na szczęście początkową „totalną wolność” takich działań znacznie ograniczono, ale oczywiście nie zlikwidowano. Opóźnienie w wydawaniu świadectw sięgające wielu tygodni sprzyja takim działaniom.

Czas wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy – polski system edukacji to dziś „Pic i fotomontaż”.         Świadectwo ukończenia prawie każdego poziomu wykształcenia niewiele dziś znaczy – zaraza rozpleniła się aż do stopnia doktora (tak zwane „studia III stopnia”). Wystarczy zapytać „Wujka Google” o ofertę napisania pracy, a znajdziemy ogromną liczbę ofert na opracowanie prezentacji, pracy zaliczeniowej, semestralnej, licencjackiej, magisterskiej lub doktorskiej – łącznie z „profesjonalnym” przygotowaniem delikwenta do obrony... W sieci pojawia się już coraz więcej takich ofert:

„Specjalizujemy się w pracach doktorskich oraz habilitacyjnych, jak również w publikacjach naukowych oraz wydawnictwach akademickich wszelkiego innego rodzaju (monografie, publikacje wydawnicze, etc.). Bezproblemowo piszemy także w językach obcych.”

Czy to nie jest najlepszym dowodem polskiej paranoi edukacyjnej?

    W rzekomej trosce o zapewnienie pozornie „równych szans” całkowicie zapomniano o podstawowych prawdach. Do osiągnięcia rzeczywistego wykształcenia na wysokim poziomie są potrzebne są przede wszystkim:

a) zdolności, które nie są dane wszystkim (choć można je rozwijać),

b) chęci – żaden nauczyciel tak naprawdę nikogo niczego nie nauczył wbrew woli ucznia.

Znane jest powiedzenie Henry Forda I:

„Jeśli człowiek ma zamiar do końca życia pozostać pracownikiem fizycznym, to powinien równo z wybiciem godziny szesnastej zapominać o swojej pracy. Natomiast jeśli zamierza piąć się wzwyż, wówczas wybicie godziny szesnastej powinno być dlań sygnałem do myślenia.”

    Rzeczywisty system edukacji stawia wysokie wymagania nie tylko uczniom i studentom, ale również nauczycielom. Słynny polski matematyk Hugo Steinhaus powiedział kiedyś, że jego największym okryciem jest Stefan Banach. I miał rację – bo największym triumfem nauczyciela jest sukces jego uczniów. Uczniowie muszą prześcigać swych mistrzów ponieważ jest to warunkiem rozwoju wiedzy.

    Obowiązujący w Polsce system edukacji za wszelką cenę pragnie objąć także tych, którzy „nie chcą chcieć” i po prostu nie są tak naprawdę zainteresowani zdobywaniem wiedzy.Oczywiście wielu z nich prześlizguje się (typowo polska kultura „ściągania”) przez kolejne stopnie (nawet naukowe) przekraczając bardzo szybko osiągalny dla siebie „poziom kompetencji”. Co gorsza – są przekonani o swojej „wartości” - wszak otrzymali ładnie wyglądające dyplomy. Szybko zapominają, że otrzymali np. dyplom doktorski po przedstawieniu dysertacji zakupionej w wyspecjalizowanej firmie.

Czy z takimi „fachowcami” możliwe jest przekształcenie Polski w kraj słynący z innowacji? Śmiem wątpić.

Ta sytuacja MUSI ulec zmianie:

Konieczna jest odbudowa systemowo zlikwidowanych relacji mistrz-uczeń.

    Jest to warunek konieczny indywidualizacji nauczania i dostosowywania go do możliwości intelektualnych ucznia oraz rzeczywistej oceny jego postępów. Osobisty kontakt z doświadczonym nauczycielem pozawala także na całkowite wyeliminowanie wątpliwego moralnie „biznesu pisania prac na zamówienie” niezależnie o szczebla kształcenia.

Wprowadzenie różnych ścieżek kształcenia – naprawdę nie każdy musi posiadać dyplom magistra.

   System ścieżek musi być odpowiednio elastyczny i uwzględniać przyspieszenie rozwoju wiedzy oraz pojawianie się nowych specjalności, a nawet zawodów. Powinni móc z niego korzystać wszyscy chętni po warunkiem posiadania odpowiednich predyspozycji, a przede wszystkim ci, którym „chce się chcieć”.

Przywrócenie systemu rzeczywistej selekcji pomiędzy poszczególnymi etapami kształcenia.

    Rozpoczęcie kolejnego etapu kształcenia w nowej jednostce edukacyjnej powinno być zależne od oceny możliwości kandydata przez tą jednostkę. Jedynie taka ocena może (choć oczywiście nie musi) zapewnić końcowy sukces w postaci uzyskania odpowiedniego poziomu wykształcenia.

Należy zmodyfikować system oceny pracy jednostek edukacyjnych.

    Fetysz „sprawności nauczania” powinien być zlikwidowany!Chęć osiągnięcia „wysokiej sprawności nauczania” prowadzi nieuchronnie do obniżania jego poziomu. O poziomie kształcenia każdej jednostki edukacyjnej powinny świadczyć jedynie sukcesy jej absolwentów – np. liczba osób osiągających kolejne stopnie wykształcenia, osiągane sukces i pozycje zawodowe itp.

Konieczne wydaje się wprowadzenie zdrowej rywalizacji wśród uczniów i studentów.

   Należy wreszcie zlikwidować postawy w rodzaju „ostatecznie dostatecznie” lub oskarżenia kolegów o „zawyżanie poziomu”. Pomocny mógłby być np. popularny w niektórych krajach otwarty system lokat. Uczniowie i studenci powinni chcieć się uczyć i studiować – a nie traktować pobytu w szkole lub na uczelni jako szczególne „przedłużenie dzieciństwa”. Osoby, które „nie chcą chcieć” powinny być eliminowane z procesu dydaktycznego, jednak powinna być im wskazana inna, bardziej odpowiadająca im ścieżka uzyskania wykształcenia odpowiadającego ich rzeczywistym predyspozycjom.

Celem edukacji – zarówno dla jednostek państwowych, jak i prywatnych nie może być doraźny sukces finansowy jednostki edukacyjnej (szkoły lub uczelni).

    Dziś mamy do czynienia z walką o uczniów/studentów, która nie tylko nie zanika, ale wręcz się nasila. Znaczącą rolę mogą tu odegrać najlepsze uczelnie państwowe i prywatne. Powinny one stać się uczelniami elitarnymi, tak, aby ich dyplom dawał gwarancję, że osoba, która go otrzymała nie tylko dysponuje odpowiednią wiedzą, lecz przede wszystkim umiejętnościami samokształcenia, chęciami do podejmowania wyzwań i ciągłego pogłębiania swojej wiedzy.

   Inne „szkoły wyższe gotowania na gazie” będą wówczas musiały wówczas podnieść swój poziom – albo ich dyplom nie będzie wart papieru, na którym go wydrukowano i staną się przechowalnią dla tych, którzy po prostu chcą jedynie „imprezować” i przedłużyć sobie młodość, a których zdobywanie wiedzy nie interesuje.

Ech, rozmarzyłem się chyba...

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka