barbie barbie
1885
BLOG

Patriotyzm - prawdziwy i wrzeszczący...

barbie barbie Społeczeństwo Obserwuj notkę 115

    W zasadzie mogę powiedzieć, że miałem sporo szczęścia, ponieważ z wyjątkiem początkowych klas szkoły podstawowej okres mojej edukacji przypadł w na lata po przewrocie październikowym.

   Ominęła mnie więc nachalna indoktrynacja „pierwszego” (bierutowskiego) PRL. Znakomita większość moich nauczycieli to byli ludzie „przedwojenni” i przepojeni prawdziwym, a nie tylko krzykliwym patriotyzmem. Zdawali sobie oni oczywiście sprawę z tego, że Polska była krajem zależnym – lecz ponieważ dobrze pamiętali okres okupacji niemieckiej (oraz ci, pochodzący ze wschodu sowieckiej) to starali nam się wpoić przekonanie, że „dłużej klasztora, niźli przeora” i że warto pracować dla dobra swojej, choć może nie idealnej Ojczyzny. Wpoili mi (pomimo mojego oporu) miłość do teatru (Prof. Potoczek), nauczyli, że matematyka to coś całkiem innego niż „rachunki” (Prof. Bielak), że historia to ważna rzecz (Prof. Pędzej)...

Na studiach i w życiu zawodowym często spotykałem także "przedwojennych" fachowców.

     Opisałem kiedyś na „Salonie” historię inżyniera Tadeusza Sołtyka. Ten przedwojenny konstruktor lotniczy zamiast kontestować nowe, „lubelskie” władze w tym samym Lublinie już w 1945 r. rozpoczął konstruowanie polskich samolotów i do dziś dnia na polskim niebie można spotkać maszyny TS-11 (inicjały głównego konstruktora) samoloty „Iskra”.

    Miałem przyjemność i zaszczyt pracować z wieloma podobnymi ludźmi, dla których patriotyzm nie polegał na wrzasku – lecz na pracy na rzecz Polski. A byli to ludzie, którzy mogli pochwalić się pięknymi życiorysami. Dziś zapewne dla wielu nie jest do pomyślenia, że pilot walczący i ranny w Kampanii Wrześniowej, który leczył rany w Wilnie i wstąpił tam do słynnej wileńskiej brygady AK po zakończeniu wojny wybiera kontynuowanie kariery inżynierskiej (studia na Politechnice rozpoczął w 1938 r.), która go zaprowadzi na najwyższe stanowiska w gierkowskim PRL-u. Piszę o Profesorze Janie Kaczmarku. O jego przedwojennej kindersztubie świadczy fakt, że gdy jako młody magister przyjechałem na konferencję naukową wraz z młodziutką żoną natychmiast, jak nas zobaczył przeprosił swoich, dość ważnych rozmówców, podszedł na mojej żony, pocałował ją w rękę i serdecznie się z nami przywitał. A był wtedy nie tylko ministrem lecz również sprawował wiele ważnych funkcji. Oczywiście był członkiem PZPR.

    Recenzent mojej pracy doktorskiej, Prof. Julian Auleytner pochodzący z rodziny ziemiańskiej również miał za sobą piękną przeszłość – kampania wrześniowa, niemiecka niewola, walki w oddziale AK, aresztowanie przez NKWD, zsyłka na roboty do kopalni węgla w Donbasie – a mimo to nie zrezygnował po powrocie z pracy dla Polski, stworzył unikalne laboratorium w Instytucie Fizyki PAN w Warszawie. On również należał do PZPR.

   To tylko wybrane przykłady. Mógłbym ich podać znacznie więcej. Ci przedwojenni fachowcy nie wahali się przez podjęciem pracy dla dobra swojego kraju, pomimo że jego nazwa zawierała przymiotnik „Ludowa”. Wiedzieli powiem, że wiedzy, którą posiedli i którą starali się nam, młodszym przekazywać nikt nie jest w stanie człowiekowi odebrać i że Polska będzie szanowana tylko wtedy, jeśli będzie mogła się pochwalić swymi aktualnymi, a nie tylko przeszłymi osiągnięciami.

   Ci ludzie pracowali w Polsce i dla Polski – a za granicę wyjeżdżali po naukę, a potem wracali i starali się wykorzystać zdobytą wiedzę dla podniesienia rangi Polski. I w wielu przypadkach im się to udawało. Dziś wielu "nawiedzonych patriotów" zapewne krzyknie o nich "Płatni Zdrajcy, Pachołki Rosji" w ogóle nie biorąc pod uwagę ich rzeczywistego dorobku i faktycznych osiągnięć.

   Dzisiejszym „wrzeszczącym patriotom” chciałbym zadedykować powiedzenie amerykańskiego Prezydenta - „Nie pytaj, co Twój kraj powinien zrobić dla Ciebie – odpowiedz, co Ty uczyniłeś dla swego kraju?” Ryczenie na ulicach Wilna „Wilno zawsze polskie”, palenie flag i podobne „występy” nie świadczą o patriotyzmie, a jedynie o głupocie, bo w ten sposób kreujemy sobie jedynie kolejnych wrogów.

 

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo