barbie barbie
291
BLOG

Ważne to je, co je MOJE !

barbie barbie PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

     Zapewne wszyscy Czytelnicy znają przypowieść o „polskim piekle”. Niestety, jest w niej sporo gorzkiej prawdy, która jest stosowana zarówno w polskim biznesie, jak i w polskiej polityce. Zapewne dlatego tak trudno nam ze sobą współpracować.

      Miałem (i mam nadal) okazję współpracować z kilkoma dużymi firmami z USA. Charakterystyczne jest, że taka współpraca opiera się na wzajemnym zaufaniu. Ostatnio np. polska filia wielkiej amerykańskiej korporacji (nazwijmy ją XXX) zamówiła w polskiej firmie (nazwijmy ją YYY) specjalistyczne urządzenie produkowane przez inną wielką amerykańską korporację (ZZZ). Powstaje pytanie – dlaczego nie zamówiła tego urządzenia bezpośrednio w w firmie ZZZ, tylko skorzystała z pośrednictwa polskiej firmy YYY? Otóż rzeczywiście, początkowo firma XXX skierowała zapytanie bezpośrednio do firmy ZZZ, lecz otrzymała odpowiedź: „Contact please, our partner in Poland - YYY Company”. Firma YYY oczywiście otrzymała odpowiedni, ustalony wcześniejszą umową partnerską upust dealerski i zrealizowała dostawę. I nie jest to odosobniony przypadek, ale codzienna praktyka w poważnym biznesie.


     Pytanie, dlaczego firma ZZZ przekazała firmie polskiej firmie YYY oddała znaczący procent (te urządzenia są bardzo drogie) wartości kontraktu uznano by w firmie ZZZ za niestosowne - „jak to, przecież umówiliśmy się, że naszym partnerem w Polsce jest firma YYY!” Nasza strategia to jak najlepsza współpraca z naszymi partnerami!


     W polskim biznesie najczęściej sytuacja ma się inaczej. Gdyby ZZZ była polską firmą postawiłbym orzechy przeciwko dolarom, że nie tylko nie przekazałaby klienta swemu partnerowi, ale nawet szukałaby wszelkich sposobów, aby swego partnera ominąć. Ważniejszy byłby większy i natychmiastowy zysk, z którym nie trzeba by się z nikim dzielić, niż dbałość o dłuższą współpracę z partnerem biznesowym.


    Zapewne większość z PT Czytelników może przytoczyć przykłady takiego działania – przejmowanie pozyskanych klientów, unikanie lub opóźnianie płacenia faktur podwykonawcom itp. Ciekawe, że gdy rozpoczynałem (zdalnie) realizować zlecenie dla pewnej sporej firmy zachodniej (z sektora finansowego) jednym z pierwszych pytań od kontrahenta było pytanie o wysokość zaliczki, jaką chciałbym otrzymać przed rozpoczęciem prac, a po jej uzgodnieniu znalazła się ona na moim koncie bankowym w ciągu dwóch dni! O tym, że rozliczenie całości nastąpiło szybko i w ustalonym terminie nawet nie warto wspominać.


    Z podobnymi sytuacjami mamy do czynienia także w polityce. Znakomitym przykładem może być działanie Prezesa PiS podczas wyborów parlamentarnych 2015 r. Jarosław Kaczyński zadecydował bowiem, że może przyjąć na listy kandydatów do polskiego parlamentu prominentnych przedstawicieli nie mających większych szans partii (J.Gowina) oraz „Solidarna Polska” (Z.Ziobro). PiS nie wystąpił jednak w wyborach jako koalicja. Mechanizm zastosowany przez Jarosława Kaczyńskiego był dość przejrzysty – najważniejsi działacze obu tych partii cieszyli się dość sporą popularnością (choć w różnych środowiskach) i mogli liczyć na sporą liczbę głosów. Ich wprowadzenie na listy wyborcze PiS niewątpliwie pomogło tej partii w uzyskaniu bardzo korzystnego wyniku wyborczego i równocześnie całkowicie zmarginalizowało pozycję „Polski Razem” i „Solidarnej Polski”. Korzyści z takiego posunięcia odniósł PiS powiększając swój elektorat i oczywiście prominentni działacze obu „przystawek”, którzy zostali obsadzeni na lukratywnych stanowiskach państwowych.


     Jednak chyba większą korzyścią dla Jarosława Kaczyńskiego było wyeliminowanie potencjalnie niebezpiecznej konkurencji. Partie „Polska Razem” i „Solidarna Polska” zostały skutecznie pozbawione dotacji państwowych i w praktyce nie obserwuje się żadnej ich działalności. Nazywając rzecz po imieniu mieliśmy do czynienia z typowym przekupstwem politycznym. W zamian za możliwość uzyskania mandatów parlamentarnych oraz objęcia stanowisk prominentni działacze tych partii porzucili deklarowane wcześniej cele i zostawili „na lodzie” pozostałych członków kierowanych przez siebie ugrupowań (niezależnie od tego, ilu ich było i jest).


    Mechanizm zastosowany przez Jarosława Kaczyńskiego przypomina mi bardzo stosowane niestety dość często w polskim biznesie zjawiska „podkupywania” ważnych pracowników lub nawet członków zarządu, „omijania” partnerów, „eliminowania” konkurencji pozamerytorycznymi działaniami itp. Nie odważyłbym się nazwać takiego postępowania „strategią” - to raczej zwykłe „cwaniactwo na krótkie łokcie” zapewniające doraźne korzyści.


     Niestety, choć przykro to stwierdzić Polacy nie charakteryzują się lojalnością wobec samych siebie. Dominuje raczej postawa „bo nie ważne, czyje co je, ważne to je, co je moje” nawet gdyby wiązało się to z niekorzystnymi konsekwencjami dla dotychczasowych współpracowników. Wręcz znakomitym przykładem jest postępowanie Donalda Tuska, który nie potrafił zadbać o przetrwanie prowadzonej przez siebie partii w sytuacji, gdy został wybrany Przewodniczącym Rady Europejskiej. W rezultacie braku właściwie jakiejkolwiek strategii rozwoju swego ugrupowania (poza utrzymywaniem się przy władzy i „grilowaniu” potencjalnych konkurentów) doprowadził do dezintegracji Platformy Obywatelskiej. Efekty na scenie politycznej są widoczne – panowie z PO i N. walczą między sobą o tytuł „lidera opozycji” i jeśli przyjęto by propozycję Jarosława Kaczyńskiego oficjalnego wprowadzenia tego stanowiska najprawdopodobniej w walce o nie gotowi byliby się wzajemnie zagryźć.


   W tej sytuacji PiS i p.Kaczyński po prostu „wyjmują kasztany” z ognia wychodząc z założenia, że „ciemnemu ludowi” da się sprzedać nawet Kolumnę Zygmunta. Cóż – podobno „Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka”.


    Dopóki (jakakolwiek) współpraca pomiędzy Polakami będzie polegała na poszukiwaniu sposobu, jak najkorzystniej dla siebie można "wycyckać" swoich partnerów nie może być mowy o żadnej innowacyjności, skutecznej (na dłuższą metę) polityce i w ogóle o szybkim rozwoju Polski.


    A tymczasem w USA Kolegium Elektorów mimo dość silnych nacisków lojalnie wybrało znaczącą większością Donalda Trumpa na Prezydenta USA i raczej nie ma wątpliwości, że wynik głosowania elektorów, który zostanie przedstawiony obu izbom parlamentu 6 stycznia zostanie zatwierdzony.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka