PAN Prezes raczył strzelić focha.
Zapewne już doszedł do wniosku, że „dobrą zmianę” uda mu się wprowadzić wszędzie, a w Polsce zaczyna mu już brakować miejsca – jeszcze tylko wymienić Prezesa Sądu Najwyższego na posłuszną sobie marionetkę to wszystko będzie „z głowy” i cała WAADZA przejdzie w ręce PANA Prezesa i jego wiernych dworaków. Pora więc pokazać tej całej Unii Europejskiej, kto tu naprawdę powinien rządzić! „Suweren” będzie zadowolony – oto Polska staje się (dzięki PANU Prezesowi) prawdziwym mocarstwem, które wkrótce będzie przewodzić całej Europie i pokaże jej jedynie właściwą (wytyczoną przez PANA Prezesa) drogę.
No dobrze, wielu ma nadmierne rozwinięte ego i cierpi na przerost gruczołu WAADZY. Polska (a raczej PiS i PAN Prezes) mogłaby zapewne zablokować kontynuację kadencji Donalda Tuska, gdyby zadbała o to odpowiednio wcześnie i użyła metod przyjętych z dyplomacji – a nie tak jak obecnie grozić tym, że odwróci się na pięcie wobec innych krajów Europy. A tak nasi dyplomaci usiłując w ostatniej chwili spełnić wolę PANA Prezesa: „każdy, byle nie ten TUSK!” doprowadzili do sytuacji, z której Polska nie ma żadnego dobrego wyjścia!
W obecnej sytuacji żadne rozwiązanie kryzysu wokół przewodniczącego Rady Europy nie będzie dla Polski korzystne. Szkoda, że tak (podobno) wybitny strateg za jakiego wielu uważa PANA Prezesa wydaje się kierować jedynie osobistymi motywami i zamiast skutecznych działań preferuje przeprowadzanie (wbrew polskiej racji stanu!) nie mających żadnych szans demonstracji. Grożenie przez polskiego ministra zerwaniem szczytu przywódców 28 państw europejskich to prawdziwa dzieciniada.