barbie barbie
968
BLOG

Po pierwsze - skuteczność!

barbie barbie Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 43

    W czwartek Pani Szydło i Pan Waszczykowski doświadczyli słuszności przysłowia - „nie czyń drugiemu, co tobie niemiło”. Mam (niestety chyba płonną) nadzieję, że spojrzą teraz inaczej na „odrzucane głosami demokratycznie wybranej większości” inicjatywy zgłaszane przez opozycję w Sejmie...


    Ostatnie działania polskiego rządu przed i podczas posiedzenia Rady Europejskiej to typowy przykład polskiej polityki zagranicznej. Niepisaną zasadą, którą (w mniejszym lub większym stopniu) kierowali się i niestety nadal kierują nasi rządzący jest przekonanie o wyjątkowej roli Polski.

    Przedwojenna Polska uważała, że należą się jej zamorskie kolonie – aktywnie działała Polska Liga Morska i Kolonialna, posunięcia rządów II RP zraziły do niej najbliższych sąsiadów (uznanie Sowieckiej Ukrainy w Rydze, osadnictwo wojskowe, polityka wobec Cerkwi na Kresach, aneksja Zaolzia) charakteryzowały się przede wszystkim traktowaniem ich „z góry”. Przekonanie władz II RP, że Polska jest europejskim mocarstwem i powinna być tak traktowana najlepiej oddaje wypowiedź ministra Becka uzasadniająca wkroczenie polskich wojsk na Zaolzie po Traktacie Monachijskim:

Widzi pan, jak z nami znowu postąpili. Załatwili między sobą sprawy niemieckie, a o naszych postanowili poza naszymi plecami i bez naszego udziału. Żadnych trzech miesięcy nie będziemy czekali. Właśnie rozmawiałem ze Śmigłym. Wysyłamy Czechom ultimatum...

„...cztery zachodnie mocarstwa chciały narzucić własną wolę innym państwom europejskim na co Polska zgodzić się nie może, bo wówczas zeszłaby do roli obiektu politycznego, którym inni według swej woli dyrygują”.


     Jakże podobny ton mają obecne wypowiedzi polskich polityków! Ta sama „wielkomocarstwowa buta”, „bohaterszczyzna” p.Premier Szydło - „a ja i tak nie podpiszę!” (ew. nie opublikuję :) ), buńczuczne publiczne zapowiedzi Pana Waszczykowskiego:

„Funkcjonowanie Rady, to, co się w czwartek stało, dało sygnał, że będziemy oszukiwani. Konfrontowani z wielką falą szantaży, nacisków. Z budowaniem koalicji przeciwko Polsce”.


   Jednym słowem – wszyscy przeciwko nam! II Rzeczpospolita przynajmniej podpisała traktaty sojusznicze z Anglią i Francją. Na papierze wyglądały one całkiem ładnie, moja Śp. mama, która miała w 1939 r. 17 lat wspominała, jak tańczyła wraz Polakami, Żydami i „Tutejszymi” na ulicy Sarnach (pow. wołyński) wyrażając radość z wypowiedzenia przez Anglię i Francję wojny Niemcom.

A jak to się skończyło – Anglicy wystawili nam rachunek za wykorzystywanie samolotów Hurricane, Spitfire, Wellington i Lancaster podczas II Wojny Światowej (mam nadzieję, że nie zapomnieli o paliwie, kosztach bomb i amunicji). Dla polskich weteranów zabrakło za to miejsca podczas oficjalnych uroczystości 70 lat zwycięstwa na Zachodzie, a Polsce uważa się ciągle, że słynna wypowiedź Churchilla „So many by so few” nie była skierowana do wszystkich lotników RAF, a jedynie do Polaków!


PiS oparło swą politykę na dwóch głównym filarach:

- naturalnym dla ludzi uczuciu współczucia po Katastrofie Smoleńskiej,

- na „salonie odrzuconych”, czyli na osobach, które poczuły się wykorzystane i odsunięcie na „boczny tor”. Polityczna droga braci Kaczyńskich odegrała w tym niebagatelną rolę.


    Hasła: „Polska wstaje z kolan”, „Polska powinna zająć należne jej miejsce w Europie” itp. trafiły więc na bardzo podatny grunt. Osobiście również jestem za tym, aby Polska wzrosła w siłę na tyle, aby zając miejsce wśród krajów „twardego jądra”. Ale naprawdę nie da się tego uzyskać metodą rozkapryszonego czterolatka, który w pełnym pokus centrum handlowym rzuca się na podłogę i wrzeszczy „ja chcę, ja chcę...”. Publiczność przygląda się temu z niesmakiem, a więc zamiast grozić (jak p.Hollande) mądra matka obiecuje dziecku: „mamusia ci to kupi później, musimy przecież pójść do domu po pieniążki”. Podobną metodę zastosowali przywódcy 27 państw w Brukseli...

    Pozycji Polski nie wzmocnimy kolejnymi „fochami” Pana Prezesa i jego dworu. Pozycję kraju określa jego siła ekonomiczna, udział realnych sojuszach. Buńczuczne Wystąpienia p.Waszczykowskiego, p.Piotrowicza lub p.Kempy czy innych „niedorzeczników prasowych” naprawdę nie zrobią na nikim wrażenia - co więcej zaczynają już nawet w Polsce wzbudzać jedynie śmiech. W Europie – takie działania po prostu unicestwiają nasze szanse uzupełnienia paryskiego „klubu czterech”.


    PiS i jego władze cierpią wyraźnie na kompleks niższości i ze wszelką cenę i wszystkimi metodami starały się i nadal starają się wykazać swoją ważność i wyższość. Wiele inicjatyw PiS można uznać za celne – lecz zazwyczaj ich „przygotowania logistyczne” zasługuje na ocenę niedostateczną. W efekcie zamiast pozytywnych dla Polski skutków następuje awantura. Mam nadzieję, ze nie wywołamy kolejnej i nie zerwiemy planowanego szczytu w Rzymie.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka