Naprawdę przykro jest się dowiadywać o kolejnych osiągnięciach PiS. „Epokowe zwycięstwo” w Brukseli, o którym do znudzenia opowiadali prominenci PiS powtarzając „przekazy dnia” zostało nieco przyćmione przez konferencję prasową Pani Prezes Trybunału Konstytucyjnego. Można ją podsumować tylko w taki sposób – dobrze, że nie dopuszczono do pełnej transmisji z posiedzenia TK oszczędzając nam wszystkim zażenowania, bo na uczucie wstydu niektórych sędziów TK nie ma co liczyć – udowodnili, że to uczucie jest im obce.
Bardzo pilna potrzeba dowartościowania elektoratu zaowocowała przedstawieniem „śmiałego projektu” - zbudujemy sobie Wielkie Lotnisko! I to zbudujemy je „za swoje” - to znaczy bez pomocy tej wstrętnej Unii Europejskiej (czytaj – kasę znów się gdzieś pożyczy). A że na lotnisko trzeba czymś dojechać (jakoś nie widać tych milionów samochodów elektrycznych) to inny minister postanowił się dołączyć do akcji – razem z lotniskiem zbudujemy Wielki Dworzec Kolejowy. Pewnie kolejnym pomysłem będzie Wielki Parking (dla tych na razie planowanych samochodów elektrycznych). Oto wielki cel, wokół którego zjednoczy się elektorat – w końcu zbudowaliśmy Hutę Katowice...
Dowartościowanie wydaje się być konieczne. Program 500+ oceniam bardzo wysoko. Wspólnie z małżonką udało się nam wychować czwórkę dzieci – taka pomoc byłaby dla nas ogromnym ułatwieniem. Niestety, nie była wówczas dostępna. Dziś jednak 500+ już spowszechniało. Od ostatnich wyborów poparcie dla PiS praktycznie stoi w miejscu (nie biorę pod uwagę ostatniego sondażu jednej z firm) i wynosi ok. 35-37%. Nie przeszkadza to oczywiście entuzjastom PiS powoływania się na poparcie „całego Narodu”. Dlaczego więc stosunkowo niewielkie demonstracje (choćby takie, jak ostatnio pod Wawelem) nie spotykają się z należytym spontanicznym odporem? Przecież „cały Naród” nakryłby takie grupki czapkami!
A tu niektórzy nawołują do wzmocnienia ochrony: „Pan Prezes Jarosław Kaczyński jest osobą najbardziej zagrożoną w Polsce jak nie w Europie.” głosi bloger o wdzięcznym imieniu Orfeusz. A kto mu zagraża? Kto zagraża p.Szydło, że musi podróżować w kolumnie rozganiając bezwzględnie innych użytkowników dróg? Kto zagraża p.Prezydentowi, że musi poruszać się w pancernej limuzynie? Dlatego, że „Tusk też tak robił!”. To już lepszych wzorców nie ma? To już nie popiera ich „cały Naród”?
Uważam, że wpadliśmy z „deszczu pod rynnę”. Rządy „zdobywających pierwszy milion” podzieliły społeczeństwo na tych, którym się udało „załapać” i tych, którzy pozostali na bocznym torze. Ci pierwsi żyją dziś w strzeżonych osiedlach, jeżdżą nowymi BMW i Mercedesami – a ci drudzy mieszkają „kątem” i jeżdżą 20-letnimi „Golfami” lub busami (bo połączenia autobusami i pociągami zlikwidowano).
Po ten elektorat porzuconych sięgnął z sukcesem PiS i trzeba przyznać, że na początku swych rządów zrobił dla tych ludzi dużo dobrego. Jednak nie sposób nie ulec wrażeniu, że PiS prowadzi politykę zgodnie ze znanym powiedzonkiem - „Zdobyliśmy w Sejmie większość – i co nam zrobicie?”. Wymienimy wszystko i wszystkich – od tercjana w szkole do prezesa Sądu Najwyższego! Obserwując jednak „występy” niektórych „nominantów” PiS wydaje się, że zostali oni mianowani w takim samym celu jak słynny „Senator” Incitatus – koń, którego Kaligula mianował senatorem tylko po to, aby pokazać opozycji, że ma ją w „głębokim poważaniu” i może robić co chce.