Czy naprawdę w Polsce historia musi być wykorzystywana w celach politycznych? Czy WAADZA (niezależnie od tego, kto ją sprawuje) musi manipulować faktami historycznymi podkreślając (w zależności od swych aktualnych potrzeb) jedne, – a przemilczając inne?
Dobrze pamiętam, jak za („pierwszego PRL) 2 maja rano rozległ się dzwonek w drzwiach i pan milicjant dość grzecznie lecz stanowczo przypomniał mojemu dziadkowi, że należy natychmiast zdjąć polską flagę, która zdobiła nasz dom od poranka 1 maja. Świętowanie rocznicy Konstytucji 3 maja było wręcz zakazane i społeczeństwo miało zapomnieć o tym ważnym historycznym wydarzeniu. Dziś świętowanie 3 maja jest dniem wolnym od pracy i ma stać się okazją do prezentowania dumy Polaków z powodu uchwalenia jednej z pierwszych, dość demokratycznych nowoczesnych konstytucji.
Mało jednak Polaków wie, że Konstytucja 3 maja została „uchwalona” tak naprawdę w wyniku zamachu stanu! O posiedzeniu Sejmu poinformowano jedynie zwolenników reform – w efekcie na sali obecnych było 182 posłów (parlament liczył ich wówczas 500), zaś za uchwaleniem Konstytucji głosowało jedynie 110! Nie obyło się także bez gorących protestów! O tym, że Zamek Królewski otaczały oddziały gwardii królewskiej oraz inne siły wojskowe nawet nie warto wspominać. Czy można twierdzić, że Konstytucję 3 Maja uchwalono w sposób demokratyczny (nawet w warunkach „demokracji szlacheckiej”)? Niektóre źródła twierdzą nawet, że sam Król nie wiedział, że głosuje za przyjęciem tej konstytucji...
Czy naprawdę Polacy nie są godni poznania całej prawdy historycznej o jednym z najważniejszych wydarzeń w swej historii? Jestem przekonany, że ta wiedza znacznie byłaby przydatna także i dziś.
„Podbarwianie” historii jest powszechnie stosowane (i niestety skuteczne) do dziś – wielu Polaków uważa, że słynne słowa Churchilla o tym, że „tak wielu zawdzięcza tak wiele tak nielicznym” były skierowane wyłącznie do lotników polskich i że to polscy lotnicy wygrali Bitwę o Wielką Brytanię. Prawda jest jednak taka, że choć wśród pilotów walczących w tej bitwie ok. 5% pilotów było Polakami, to zadali oni Niemcom 12% wszystkich strat (pomimo dość późnego włączenia się do walk), a słynny Dywizjon 303 był jedną z najefektywniejszych jednostek RAF. I choć liczba zgłoszonych przez ten dywizjon zestrzeleń (126 samolotów) jest powszechnie uważana przez historyków za dwukrotnie zawyżoną, to i tak nie umniejsza to zasług polskich lotników, którzy latali na starszych maszynach Hurricane, a nie na nowocześniejszych Spitfire’ach i tylko dzięki swemu doświadczeniom wyniesionym z poprzednich walk (w Polsce i we Francji) mogli osiągnąć takie wyniki. Większość angielskich pilotów takich doświadczeń nie miała...
Podobną sytuację mamy z bitwą o Monte Cassino – przecież tak naprawdę Polacy weszli do opuszczonych ruin klasztoru, nad którymi powiewała biała flaga! Ze względu na bardzo silny i prowadzony z wielu stron atak grożący Niemcom okrążeniem marszałek Kesselring zarządził wycofanie się z linii Gustawa na linię Hitlera. Czy umniejsza to bohaterstwo polskich żołnierzy? Oczywiście, że nie. Realizowali oni z pełnym zaangażowaniem i bohaterstwem powierzoną im część zwycięskiej operacji militarnej, w której brali udział żołnierze wielu narodowości.
Niewątpliwie w „podbarwianiu” historii wielkie zasługi położył Związek Sowiecki i tak zwane „demoludy”. Trzeba było przecież jakoś próbować wytłumaczyć „ciemnemu ludowi”, że ma walczyć z dotychczasowym sojusznikiem, lub (w przypadku Polski) stać się sojusznikiem niedawnego agresora i ludobójcy - a potem uzasadnić działania „utrwalaczy władzy ludowej”. Zamieszanie z tego wynikało spore, o czym najlepiej świadczy historia ostatniego polskiego watażki - „Ognia”, który walczył w Kampanii Wrześniowej a potem w AK, w pewnym okresie pomagał Armii Czerwonej, współpracował czynnie z Urzędem Bezpieczeństwa, a potem z nim (często z powodzeniem) walczył. Życie Józefa Kurasia to zresztą gotowy scenariusz na znakomity film – jednakże pod warunkiem, że jego ewentualni twórcy nie ulegną pokusie wykorzystania okazji w celu prowadzenia indoktrynacji.
Kończąc ten przydługi (choć oczywiście niekompletny) wywód napisany z okazji nadchodzącej rocznicy Konstytucji 3 Maja chciałbym zaapelować do wszystkich prawdziwych historyków – przedstawiajcie Polakom Prawdę, Całą Prawdę i nic oprócz Prawdy. Historia nie może być dziwką polityki. Polacy mają dość powodów do dumy i „podbarwianie” historii dla doraźnych celów politycznych po prostu ich obraża. A więc poproszę o mniej „polityki historycznej” (cóż to za dziwny zlepek słowny), a więcej prawdziwej (choć może nie zawsze łatwej do interpretacji) historii. Polacy potrafią sami wyciągać z niej wnioski.
Komentarze