barbie barbie
398
BLOG

Co z programem E-mobility?

barbie barbie Motoryzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

    Z przykrością zauważyłem, że w swym przemówieniu na ostatnim kongresie PiS p.Morawiecki nie wspomniał ani słowem o swym pomyśle powszechnego wprowadzenia w Polsce samochodów z napędem elektrycznym. A szkoda, bo ta idea przy konkretnym wsparciu Państwa miałaby spore szanse powodzenia.


     Wprowadzenie do powszechnego użytku samochodów elektrycznym to przede wszystkim problem organizacyjny. Zbudowanie samochodu elektrycznego z punktu widzenia technicznego nie jest problemem – ogromny postęp w konstrukcji silników elektrycznych oraz baterii spowodował, że dziś napędzane elektrycznymi silniczkami oraz zasilane bateriami drony unoszą się swobodnie w powietrzu, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia.

     Samochody elektryczne są dostępne na rynku (bardzo wysoka cena nowych wynika przede wszystkim ze skali produkcji), nawet w Polsce oferowane są „konwersje” samochodów klasycznych (np. Fiata Pandy) na pojazd elektryczny.


    Bariera znajduje się gdzie indziej – i nie jest nią wcale zasięg po jednorazowym naładowaniu baterii, lecz sam proces ładowania. Przeciętny samochód nie przejeżdża więcej niż 100-150 km dziennie (nawet jeśli mieszkamy pod miastem i wozimy dzieci do przedszkoli, szkół, na basen, na karate lub tańce itd.). Większość dostępnych rozwiązań taki zasięg oferuje, a w końcu na wakacje lub na narty wyjeżdżamy raz-dwa razy w roku i to coraz częściej samolotem.

   

     Problemem jest czas ładowania – a procesów elektrochemicznych nie da się aż tak przyspieszyć, aby trwały one tak krótko jak zatankowanie paliwa na 500 (lub więcej) km na stacji benzynowej.

    I tu jest „pies pogrzebany” - a przecież rozwiązanie jest proste. Każdy „osobisty samochód osobowy” przecież przez znaczną większość czas stoi! Stoi pod domem, stoi na parkingu pod pracą, pod galerią handlową, po kinem lub teatrem itp. Sama jazda (nawet w zakorkowanej Warszawie) na ogół nie przekracza 2-3 godzin w ciągu doby. Rozwiązanie narzuca się samo – wykorzystać ten czas na ładowanie baterii. Wówczas „tankowanie” stanie się niezauważalne i podstawowa bariera zniknie.


     Drugim problemem jest konieczna co jakiś czas wymiana baterii. To jest również przedsięwzięcie organizacyjne. O ile ich ładowanie można „przerzucić” w dużej mierze na użytkownika (jest to bardzo proste w przypadku domów lub segmentów jednorodzinnych, troszkę bardziej skomplikowane w przypadku miejsc garażowych pod nowymi blokami lub na wydzielonych osiedlach) – o tyle wymiana i recykling baterii powinny być zorganizowane profesjonalnie. Atrakcyjnym rozwiązaniem wydaje się być zakup samochodu bez baterii oraz ich wynajmowanie. Takie rozwiązanie wprowadzili już niektórzy producenci. Rozkłada ono faktyczne koszty na wiele lat oraz zawiera zazwyczaj gwarancję wymiany baterii w przypadku spadku ich pojemności np. do 80% wartości nominalnej.


Program e-mobility w Polsce nie może polegać jedynie na konkursie na rysunki nadwozi. Musi on zawierać szereg elementów:


     Po pierwsze i najważniejsze – rozwiązanie problemu ładowania poprzez konkretne wsparcie dla osób, które chcą w swym domu/garażu lub na osiedlu zainstalować stację ładowania. Wsparcie to powinno mieć konkretny wymiar techniczny (odpowiedni przydział mocy) i finansowy (zwolnienia z podatku i różnych „akcyz”).

    Wsparcie to powinno obejmować także developerów budujących osiedla mieszkaniowe, biurowce, galerie handlowe itp. oraz już istniejące wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe. Ładowanie musi być realizowane „mimochodem” (najlepiej w nocy) - nawet pół godziny postoju przy „słupku do ładowania” na dłuższą metę nikt nie zaakceptuje.


    Po drugie (i w drugiej kolejności) – wsparcie dla nabywców samochodów elektrycznych i to także konkretne – zwolnienia podatkowe, dopłaty, preferencje w opłatach rejestracyjnych (także dla aut leasingowanych przez osoby prywatne lub firmy)


   Po trzecie – organizacja (we współpracy z dealerami) wynajmu i recyklingu baterii.


   Po czwarte – organizacja lokalnej produkcji - najlepiej na bazie istniejących samochodów klasycznych, a nie wymyślanych ad-hoc „toczydełek” (takich jak na stronach e-mobility). Samochód elektryczny dla Polaka powinien zabierać dwie osoby dorosłe i dwójkę-trójkę dzieci (lub awaryjnie 4 osoby dorosłe), nie być „zawalidrogą” (prędkość maks. 130 km/g przyspieszenia odpowiednie dla ruchu miejskiego itp.).

   Państwo powinno także konkretnie popierać już istniejące i nowe firmy dokonujące konwersji samochodów klasycznych na elektryczne.


Taki kompleksowy program miałby szansę powodzenia i Polska mogłaby się stać wzorcem elektromobilności. Ale nie może się to skończyć na deklaracjach i rozpłynąć się w różnych działaniach urzędniczych specjalnie powoływanych „agencji”...

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie