barbie barbie
1011
BLOG

Sąd Najwyższy wzięty!

barbie barbie Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 51

    Grupa posłów PiS zgłosiła do Sejmu projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. Zgodnie z tradycją PiS został on zgłoszony jako projekt poselski, a więc nie podlegający szerokim konsultacjom i natychmiast skierowany do I czytania, które rozpoczęto we wtorek, 18 lipca. Postanowienia zawarte w projekcie wzbudziły spore zaniepokojenie i pod Sejmem zaczęli się zbierać pierwsi demonstranci. Prezydium Sejmu chyba spodziewało się, że ten projekt wzbudzi wiele kontrowersji, bo pierwsze czytanie rozpoczęło się przy demonstracyjnej obecności na sali plenarnej umundurowanych funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej.

     Pomimo protestów przedstawicieli środowisk prawniczych oraz posłów opozycji przedstawiciele PiS nalegali na przyjęcie projektu i skierowanie go bez dyskusji do II czytania, lecz oto po 17-tej Prezydent RP wydał oświadczenie będące de-facto ultimatum wobec Sejmu. Opozycja przyjęła je z zadowoleniem, zaś p.Mazurek złożyła kuriozalne oświadczenie:

Tej inicjatywie nie mówimy nie. Prezydent MUSI podpisać ustawę o KRS. Wtedy będziemy ją procedować!

wskazujące Prezydentowi RP „właściwe miejsce” w szeregu. Do Sejmu przybyła Pani Premier, która zdecydowanie poparła szybkie przyjęcie ustawy.

   Około 20 maszynka sejmowa zadziałała i Sejm skierował projekt ustawy o SN do II czytania bez dyskusji w komisjach, co p.Premier przyjęła z nieukrywanym zadowoleniem, tymczasem liczba demonstrantów przed Sejmem, pod Pałacem Prezydenckim i siedzibą Sądu Najwyższego stale rosła. Po spotkaniu (około 22) prezydium Sejmu z Prezydentem RP p.Szczerski wydał oświadczenie:

„Propozycje prezydenta do ustawy o KRS mają wejść w życie. Poprawki do ustawy o Sądzie Najwyższym zwiększą kompetencje Prezydenta RP,

zaś atmosfera na sali plenarnej ciągle gęstniała, aż około północy doszło do prawdziwej awantury – poseł Budka wskazał na to, że Św.P. Lech Kaczyński szanował prawo, rozumiał trójpodział i nie dopuściłby do uchwalenia ustawy o SN w tym brzmieniu. Wystąpienie to wzbudziło atak furii u Jarosława Kaczyńskiego. Atmosfera stała się tak gorąca, że doszło do rękoczynów. Nie pozostało w zasadzie nic innego, jak zarządzenie przerwy w obradach.


    I oto po przerwie, we środę następuje zasadniczy zwrot – zapada nowa decyzja o skierowaniu projektu do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, którą kieruje p.Stanisław Piotrowicz (ciekawe, dlaczego nie do Komisji Ustawodawczej!). PiS zgłosił własne poprawki, które mają uwzględnić ultimatum Prezydenta (choć naprawdę dotyczyło ono ustawy o KRS, a nie o SN), zaś opozycja szykuje się do zablokowania lub przynajmniej opóźnienia procesu legislacyjnego zgłaszając ponad 1000 opracowanych „na kolanie” poprawek. Pomimo awantur, wydzierania sobie wzajemnie mikrofonu przewodniczący Piotrowicz zachowuje zimną krew i doprowadza do przyjęcia bloku poprawek PiS i blokowego odrzucenia wszystkich poprawek opozycji.

Projekt wraz z opinią Komisji zostaje przekazany na obrady plenarne i zgodnie z arytmetyką sejmową Ustawa o SN zostaje uchwalona wraz z poprawkami złożonym przez PiS. Dalszy proces legislacyjny przebiega już bez większych zakłóceń i w nocy z czwartku na piątek ustawa (po odrzuceniu kilkuset poprawek zgłoszonych przez opozycję) zostaje zaopiniowana pozytywnie przez Komisję Senacką. Głosowanie w Senacie ma się odbyć w piątek (czyli dziś) rano.


    Warto również odnotować, że p.Donald Tusk jako Przewodniczący Rady Europejskiej wystąpił z inicjatywą spotkania z Prezydentem RP, p.Andrzejem Dudą. Inicjatywa ta została natychmiast odrzucona. Minister Szczerski stwierdził, że p.Donald Tusk powinien reprezentować interesy Polski na forum UE. Wtórował mu p.Waszczykowski. Jakoś obaj Panowie nie raczyli zauważyć, że Donald Tusk nie jest ambasadorem Polski przy UE, a urzędnikiem UE, zaś Polskę w Radzie Europejskiej reprezentuje Premier Rządu – a więc p.Beata Szydło.


Podsumowanie:


     PiS wykorzystując swą arytmetyczną przewagę uzyskaną jedynie dzięki systemowi obliczania mandatów metodą d’Hondta z dość oczywistych powodów (zlikwidowanie właściwie ostatniej niezależnej instytucji kontrolnej) zdecydował się na faktyczne uzależnienie Sądu Najwyższego od czynników politycznych łamiąc w ten sposób ostatecznie zasadę trójpodziału władzy. Wbrew deklaracjom nie może tu być mowy o „demokratyzacji” wyborów sędziów SN, ponieważ to nie Obywatele będą ich wybierać niezależnie od wyboru polityków. Wybory polityczne determinują więc wybory składu sędziowskiego SN. Jak będzie to wyglądać w praktyce wskazuje przykład Trybunału Konstytucyjnego.


   Zwraca również uwagę i budzi (po raz kolejny) sprzeciw sam sposób pracy nad nową ustawą, który charakteryzuje się arogancją i niedopuszczaniem do jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji. PiS (w tym p.Premier) szermuje argumentem „wszyscy Polacy”. W tymczasem nawet najkorzystniejsze dla PiS aktualne sondaże wskazują, że to pojęcie oznacza naprawdę poniżej 40% Polaków uprawnionych do głosowania i niewiele tu pomogą starania usłużnych dziennikarzy, którzy prześcigają się obecnie w zaniżaniu oszacować liczby demonstrantów.

   

     Niewątpliwy afront wobec Donalda Tuska jest afrontem wobec Unii Europejskiej, który niewątpliwie nie wyjdzie Polsce na dobre. Takie postępowanie trudno nazwać inaczej niż „dyplomatołectwem”.

Osobiście razi mnie także nieporadność opozycji. Zgłaszanie kilkuset, a nawet tysięcy poprawek nie da żadnego skutku i nawet nie spowolni procesu legislacyjnego. Dziwi mnie, że przywódcy opozycji nie zasięgną rad czołowych, sympatyzujących z nimi polskich prawników. Przecież złożenie kilku lub najwyżej kilkunastu odpowiednio przygotowanych poprawek wymusiłoby dyskusję nad nimi i i ew. zarzut nieprzystępowania PiS do merytorycznej dyskusji byłby bardzo dobrze umotywowany. Te tysiące poprawek, z którymi znakomicie poradził sobie szeregowy prokurator z PRL tworzy tylko w społeczeństwie wrażenie warcholstwa, co jest „wodą na młyn” PiS i szkodzi opozycji. W bardzo trudnej sytuacji został postawiony p.Prezydent RP, ponieważ w przyjętej ustawie o SN jego „ultimatum” zostało uwzględnione jedynie pozornie i sprowadzono jego rolę jedynie do zatwierdzania (lub nie) nominacji sędziowskich. Znów okazało się, że prawnicy-praktycy tacy jak p.Stanisław Piotrowski są w stanie skutecznie pokonać luminarzy prawa...


A gdzie w tych sporach zniknęło dobro Polski – nie wiadomo.


barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka